W ciągu zaledwie trzech tygodni trzy osoby zapiły się na śmierć. To dlatego, że w gminie kwitnie handel alkoholem niewiadomego pochodzenia. Policja likwiduje meliny, jednak w ich miejsce szybko powstają nowe.
Tłumaczenie, że ktoś zgromadził trefny alkohol na wesele lub do użytku własnego, nie przekonuje stróży prawa. Część spraw policja kieruje do urzędu celnego o wykroczenia skarbowe. Nie zniechęca to jednak ludzi do pokątnego handlu. W Sosnowicy i okolicznych wioskach alkohol z przemytu można kupić w wielu miejscach i o każdej porze.
Na pytanie, gdzie i za ile można kupić butelkę „ruskiego spirytusu” ludzie wskazują przynajmniej trzy miejsca. – Przejdzie pan na tamtą ulicę, do tamtego domu – radzi reporterowi Dziennika młody mężczyzna. – I niech pan powie, że jest od Janka. Będzie troszkę taniej.
– Ja tam nie będę nic mówić, bo jeszcze mi szyby w oknach powybijają – obawia się starsza kobieta. – Jak młodzi nie mają pracy, to jeżdżą do Ruskich, przywożą spirytus, a potem piją. Ale co to za spirytus, skoro litr kosztuje kilkanaście złotych? A potem ludzie chodzą na pogrzeby.
W tym roku policja dokonała już pięciu przeszukań posesji w gminie Sosnowica. Ale tylko w jednej znalazła duże ilości alkoholu bez znaków akcyzy. Postępowanie w tej sprawie prowadzi urząd celny w Białej Podlaskiej.
Janusz Włodarczyk