Chełmska izba wytrzeźwień klientów przyjmuje dopiero po godz. 16. Co robić z pijanymi we wcześniejszych godzinach? Nie chce ich ani pogotowie, ani schroniska, a miasto nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu.
O tym, że problem z pijanymi, a głównie bezdomnymi nadużywającymi alkoholu, jest, nikt nie ma wątpliwości. Dlatego m.in. w ostatnich dniach doszło do spotkania wszystkich służb i instytucji, które mają z takimi ludźmi do czynienia. Postanowiono, że do godz. 16 pijani będą trzeźwieć w tzw. dołku, czyli Policyjnej Izbie Zatrzymań.
– To żadne rozwiązanie – mówi nadkomisarz Henryk Marciniak, rzecznik prasowy chełmskiej policji. – Przyjmujemy co prawda takie osoby, ale tylko dlatego, że nie mamy innego wyjścia.
Padła propozycja wydłużenia pracy izby wytrzeźwień. Poparł ją Kazimierz Łopałło, zastępca dyrektora Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie. – Do szpitala zabieramy tylko osoby w stanie zagrożenia zdrowia lub życia – zaznacza. – Jeśli stwierdzimy, że człowiek, do którego nas wezwano jest tylko pijany, wzywamy Straż Miejską.
A co robi straż? – Mamy tylko jedno wyjście – mówi komendant Marek Kołtun. – Zgodnie z przepisami, pijanego możemy odwieźć tylko do izby wytrzeźwień.
I tak koło się zamyka. Problem mógłby rozwiązać magistrat, który daje pieniądze na utrzymanie izby wytrzeźwień. Gdyby wygospodarował więcej pieniędzy, mogłaby przyjmować „klientów” nawet całodobowo. Ale nie będzie. Przynajmniej w najbliższym czasie.
– Wydłużenie godzin pracy izby wytrzeźwień wiąże się z olbrzymimi kosztami, niewspółmiernymi do potrzeb – twierdzi Tomasz Żmudzki, asystent prezydenta Chełma. – Wiadomo, że każde ludzkie życie jest tak samo cenne, ale musimy mieć pewne priorytety. Chyba ważniejsze są matki samotnie wychowujące dzieci niż alkoholicy.