Choć dzieci zapamiętały markę samochodu i pierwsze litery tablicy rejestracyjnej, bialscy policjanci nie wykryli sprawcy potrącenia 10-letniego Jacka. Po dwóch miesiącach śledztwa zamknęli sprawę.
Samochód osobowy potrącił Jacka, kiedy wraz z kolegami przechodził przez przejście dla pieszych na ulicy Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. Było to 30 września.
Koledzy odprowadzili potłuczonego Jacka do babci, która wezwała policję. Jacek trafił do szpitala na izbę przyjęć, potem do domu.
Koledzy syna zapamiętali część rejestracji – LBI i dwie pierwsze cyfry. Ale 27 października pan Jan otrzymał z Komendy Miejskiej Policji pismo, w którym zastępca komendanta informuje go, że odstąpiono od skierowania sprawy do sądu „z powodu nieustalenia sprawcy czynu”.
– Poszedłem z interwencją do samego komendanta – tłumaczy oburzony pan Jan. – Komendant obiecał, że sprawą się zajmie. I rzeczywiście: nazajutrz przyszedł do nas policjant, ponownie przesłuchał syna i zostawił wezwanie do komendy.
Wezwania dostali też koledzy Jacka i ich matki. Na komendzie miała być dziewczyna, która jeździ właśnie takim samochodem. Nie pojawiła się. Policjanci przesłuchali wszystkich i powiedzieli, że zadzwonią, kiedy będą coś wiedzieli. Zadzwonili z wezwaniem po kilku dniach.
– Poszliśmy na komendę – opowiada ojciec. – Policjant zaprowadził nas na parking. Chłopcy od razu poznali samochód, który potrącił syna. Podczas konfrontacji przedstawiono nam czterech mężczyzn. Syn miał rozpoznać tego, który po wypadku wysiadł z samochodu i nakrzyczał na chłopców. Nie był jednak zdecydowany. Chłopcom pokazano też cztery dziewczyny, ale nie było wśród nich tej, która tamtego dnia prowadziła BMW.
Po tygodniu pan Jan ponownie poszedł do komendanta. Ten poinformował go, że sprawa jest zakończona.
– Postępowanie zostało umorzone z powodu braku możliwości ustalenia kierującego pojazdem – powiedział nam Zbigniew Lisiecki, rzecznik prasowy KMP w Białej Podlaskiej. – Zrobiliśmy wszystko, by wykryć sprawcę kolizji. Formalnie sprawa została zakończona. Jednak w dalszym ciągu zbieramy informacje operacyjne na ten temat. W czasie śledztwa pokazaliśmy poszkodowanemu chłopcu sześć osób, które mogły być sprawcami tamtego zdarzenia. Żadnej z nich nie rozpoznał. Sprawdziliśmy też wszystkie czarne samochody marki BMW, ale nie natrafiliśmy na auto, które potrąciło chłopca.
Pan Jan jest oburzony bezradnością policji. Mówi, że nie zrezygnuje z dochodzenia prawdy.