Przewoźnicy szykują ogólnopolski protest. Mają dość bierności polskiego rządu m.in. wobec niemieckich przepisów o minimalnym wynagrodzeniu. Dlatego w poniedziałek w kilkunastu miejscach Polski wyjadą na drogi.
- Wykorzystaliśmy wszystkie metody pokojowe. Negocjacje nie przyniosły rezultatów. Rząd nie interesuje się nami. Dlatego nasze działania przybierają ostrzejszą formę - tłumaczy Krzysztof Maliszewski, właściciel firmy transportowej z Białej Podlaskiej.
W połowie stycznia przewoźnicy z całej Polski zawiązali 13-osobowy komitet protestacyjny. Przez blisko dwa miesiące prowadzili rozmowy z polskim rządem. W marcu protestowali przed ambasadami Niemiec i Francji.
- Niestety, rząd podchodzi do naszych problemów nieskutecznie - ocenia Sławomir Kostjan, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej.
Jakie to problemy? "Niemcy, łamiąc prawo europejskie, każą stosować w polskich przedsiębiorstwach transportowych niemieckie stawki wynagrodzeń (8,5 euro za godz. - przyp. red.), a nawet prowadzić dokumentację w języku niemieckim. Na drugim końcu Europy Rosjanie wprowadzają regulacje prawne mające wyeliminować polskich przewoźników z rynku” - czytamy w komunikacie Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Do tych postulatów dochodzi jeszcze nieprecyzyjne prawo odnośnie ryczałtów za nocleg we Francji czy Belgii. - To, co narzucają na nas Niemcy, to ograniczanie naszych działań, inwigilowanie naszych firm. A efekt to zmniejszenie gospodarczej siły kraju w zakresie transportu międzynarodowego - uważa Kostjan.
Nasz rynek to 150 tys. ciężarówek do transportu międzynarodowego. To druga taka flota wśród krajów UE. A cała branża - zdaniem transportowców - to nawet milion miejsc pracy.
Przewoźnicy na przejście graniczne w Koroszczynie dotrą w poniedziałek przed południem. - Nie będzie burd i zamieszek. Będzie pokojowo. Ale blokada potrwa kilka godzin - zapowiada Maliszewski. - Protest został zgłoszony. Organizatorzy dopełnili formalności. Policja będzie zabezpieczać teren. Dostaliśmy informację, że na miejscu będzie ok. 400 samochodów ciężarowych - potwierdza rzecznik bialskiej policji Jarosław Janicki. Na razie policja nie planuje objazdów.
- Jeżeli te działania nie przyniosą rezultatów, to wybierzemy się do Brukseli - zapowiada wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej.