Chociaż Witold Kowalczyk w efektowny sposób został w pierwszej turze wybrany burmistrzem, to obecnie już żałuje swojej decyzji. Odszedł bowiem ze stanowiska prezesa dobrze prosperującej radzyńskiej Spółdzielni Inwalidów i napotkał na gąszcz problemów w Urzędzie Miejskim.
Witold Kowalczyk nie kryje rozczarowania i nawet przygnębienia. Zamartwia się o radzyńską kasę. Ostatnio wyrok sądu podważył wybór 4 radnych, co oznacza niemożliwość zwołania w najbliższym czasie sesji budżetowej.Co do wymiany nieruchomości z PSS, burmistrz wyjaśnia, że nie wiedział o wycofaniu się kontrahentów. Przyznaje, że zaocznie zapadł wyrok w sprawie sporu ze wspólnotą, lecz miasto zgłosiło sprzeciw i wystąpi z apelacją.
- Każdemu idzie dobrze jak działa za pożyczone. Teraz muszę oddłużyć miasto. To ja ponoszę konsekwencje poprzednich decyzji. Drugi raz już bym nie startował w wyborach na burmistrza - wyznaje nam Witold Kowalczyk. Na razie pracuje bez zastępcy.
W Radzyniu Podlaskim poniosła się pogłoska jakoby W. Kowalczyk zamierzał odejść ze stanowiska burmistrza. On sam zaprzeczył temu. Józef Korulczyk zaś odpoczywa na trzymiesięcznym urlopie po kierowaniu miastem i zamierza powrócić do LO, skąd przez ponad 4 laty został oddelegowany.