Poziom wody wynosi 168 centymetrów, temperatura 18,8 stopni Celsjusza - melduje Waldemar Andrzejuk, sołtys Malowej Góry. Co dzień punktualnie o godzinie ósmej rano dzwoni do Stacji Hydrologiczno-Meteorologicznej w Terespolu. Podaje wyniki trzech ostatnich pomiarów: południowego, wieczornego i porannego, z którego właśnie wrócił.
- Gorzej jest zimą. Niekiedy trzeba rozkuć lód, żeby dostać się do podziałki - wyjaśnia.
Wyjmuje termometr i zapamiętuje oba wyniki. Za kilka minut w domu wpisze je do "Dziennika spostrzeżeń wodowskazowych”. Są w nim dodatkowe rubryki przeznaczone do opisu roślinności (denna, pływająca), określenia w procentach stopnia zamarznięcia koryta rzecznego, grubości kry i śryżu.
- Śryż to nie to samo, co kra. Składa się z deszczu i lodu - informuje Waldemar Andrzejuk
Kiedy trzy lata temu zobowiązał się do czytania wodowskazów, z całą rodziną nauczyli się wielu terminów specjalistycznych.
Wcześniej przez dwadzieścia lat obowiązek ten pełniła Zofia Bartoszewska. Teraz stan zdrowia nie pozwala jej na przymusowe spacery, które trzeba odbywać bez względu na pogodę.
Przy stanach nadzwyczajnych poziom wody bada się i podaje znacznie częściej. Od 250 zaczyna się stan ostrzegawczy. Obowiązuje wtedy składanie meldunku trzy razy dziennie.
Przy stanie alarmowym (od 300 centymetrów) informuje się stację co trzy godziny.
Najbliższy Malowej Górze posterunek znajduje się na Bugu w Krzyczewie. Nie wiadomo, jak długo będą istniały w takiej formie. - Planuje się do lutego wprowadzić komputerowe odczytywanie danych. Będą przesyłane do stacji automatycznie i może wtedy przestanie być potrzebne pośrednictwo człowieka? - zastanawia się Waldemar Andrzejuk. Jedyny sołtys na Podlasiu, który czyta wodowskazy.•