Anna K. przez pół roku nie przychodziła do pracy bez żadnego usprawiedliwienia. Sąd dyscyplinarny potraktował to jako przewinienie służbowe i wymierzył naganę, jedną z łagodniejszych kar. Rzecznik dyscyplinarny domagał się wyrzucenia jej z pracy.
W kwietniu 2011 roku Anna K. złożyła wniosek o udzielenie jej urlopu bezpłatnego. Twierdziła, że nie może wrócić do sądzenia z powodu choroby. Prezes Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej uznał, że wniosek jest bezprzedmiotowy, bo sędzi nie przysługują już żadne świadczenia pracownicze.
- Zachowała się nieprawidłowo, urlop nie został jej udzielony – stwierdził w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Wojciech Zaręba. – Urlopu udziela pracodawca i niedopuszczalna jest sytuacja, że pracownik bierze go sobie jedynie po złożeniu podania.
Półroczną nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy sąd potraktował jako przewinienie służbowe. Nie uznał tego za uchybienie godności sędziego.
Nagana jest jedną z łagodniejszych kar, którą może otrzymać sędzia.