Filie podstawówek w Kopytniku, Korczówce i Koszołach (pow. bialski) ocalone! Tak zdecydowała Rada Gminy w Łomazach.
- Dobrze się stało. Nasze dzieci nie będą musiały dojeżdżać na lekcje do Łomaz -cieszy się Agnieszka Panasiuk, kierownik filii Szkoły Podstawowej w Korczówce.
W tej wiejskiej szkółce uczy się tylko dziesięcioro dzieci. Działa zerówka i łączona klasa pierwsza z drugą. Trzeciej w ogóle nie ma, bo brakuje uczniów. - Ale za dwa lata samych pierwszaków będziemy mieli aż szóstkę - dodaje Panasiuk.
Do filii SP w Kopytniku przychodzi (z zerówką i pięciolatkami) 16 dzieci. - Mają tutaj prawie jak w domu. Dostają mleko w kartonach lub gorącą herbatę - mówi Aleksandra Dołęgowska, kierowniczka filii. - Radni bardzo mądrze zdecydowali, zostawiając naszą szkołę.
Waldemar Wiktor Droździuk, wójt gminy Łomazy, przyznaje, że utrzymywanie tak małych szkół jest nieopłacalne - Mogliśmy dowozić dzieci do szkół w Łomazach i Huszczy - podkreśla Droździuk.
Teresa Sidoruk, prezes bialskiego Oddziału Powiatowego Związku Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że oszczędności nie mogą odbywać się kosztem dzieci. Dodaje też, że dzięki rozwadze radnych uratowano aż siedem etatów w filiach gminy Łomazy. - Teraz walczymy o ocalenie szkół i miejsc pracy w Tyśmienicy i w gminie Międzyrzec Podlaski - informuje Sidoruk.