Robotnicy pracujący przy modernizacji linii kolejowej pod Białą Podlaską odnaleźli fragmenty zestrzelonego samolotu z czasów wojny.
- Na śmigło trafiłem jak robiłem wykop przy nasypie - mówi Mieczysław Czerkies, operator koparki, który trafił na historyczne znalezisko. - Leżało jakieś 1,5 metra pod ziemią. Były też mniejsze fragmenty blachy. Pochodziły prawdopodobnie z obudowy samolotu. Widać było na niej ślady po pociskach. W lecie na coś podobnego natrafił w tym miejscu mój kolega, który pracował spychaczem.
Informacja o znalezisku dotarła już do Mirosława Barczyński, starszego kustosza z Muzeum Południowego Podlasia.
- Od grzybiarzy dowiedziałem się, że w lesie znaleziono śmigło polskiego samolotu z 1939 r. Potwierdził mi to telefonicznie kierownik budowy. W miejsce znaleziska zamierzam zaprosić fachowca z poszukiwaczem metalu, aby szukać większego fragmentu samolotu. Wiemy, że w dwóch miejscach pod Białą Podlaską zostały zestrzelone na początku 1939 r. dwie polskie załogi samolotów - podkreśla Barczyński.
- Tu wcześniej było bagno. Dwa znalezione tam duże części śmigła i szczątki blachy to prawdopodobnie szczątki polskiego samolot "Karaś”, bo śmigło było metalowe - potwierdza kierownik Wicher.
Znalezione fragmenty samolotu mają trafić do muzeum. Tylko na razie nie wiadomo, gdzie one…są. Robotnicy do wczoraj nikomu nie mówili o znalezisku.
- Tego typu obiekty powinny być zgłaszane do najbliższego urzędu administracji terenowej lub rządowej. Wszystko, co znajduje się w ziemi jest własnością państwa. Zajmiemy się tą sprawą. Zaciekawiła mnie ogromnie - mówi Janusz Maraśkiewicz, bialski konserwator zabytków.