Gmina Łuków zrobiła niedawno krok w kierunku budowy elektrowni wiatrowych. Pierwsze turbiny mogą stanąć tutaj za trzy lub cztery lata. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, w gminie Ryki, dyskusję o elektrowniach wiatrowych zatrzymał protest mieszkańców.
– Według studium, jest pięć obszarów na południu i północy gminy, gdzie mogą powstawać siłownie wiatrowe. Natomiast dla siłowni fotowoltaicznych nie ma wyznaczonych terenów. Jest zapis, że po spełnieniu procedur środowiskowych, mogą powstawać na terenie całej gminy – tłumaczył nam Mariusz Osiak, wójt gminy Łuków.
Paneli nie będzie wolno montować tylko na niektórych, ściśle określonych terenach. – Na pewno takimi miejscami będą korytarze ekologiczne i być może obszary chronione w ramach Natury 2000. Chociaż głosy urbanistów są takie, że Natura 2000 nie wyklucza paneli fotowoltaicznych, bo nie oddziałują na środowisko – mówił Osiak.
Nowe zapisy w studium niczego jeszcze nie przesądzają, ale pozwalają na wprowadzanie zmian w miejscowych planach zagospodarowania. Dalsze kroki zależą od tego, czy pojawią się wnioski od firm i osób zainteresowanych inwestowaniem w siłownie wiatrowe lub fotowoltaiczne.
O turbinach w gminie mówiło się od dawna. – Już od dłuższego czasu, bo od 2011 r. pojawiały się zapytania firm. Trzy najbardziej zainteresowane to Juwi Energia Odnawialna, Windmatik i WindProjekt. Składały własne wnioski do studium – mówił Osiak.
Do zmieniania planu zagospodarowania pod kątem siłowni wiatrowych przymierzała się już miejsko-wiejska gmina Ryki. Budową turbin na tym terenie zainteresowana jest firma GEO Renewables z Warszawy.
Pod koniec listopada rada miejska miała się zająć wprowadzeniem do planu zagospodarowania przestrzennego zapisów dotyczących pięciu turbin. Ale mieszkańcy trzech niewielkich miejscowości: Rososz, Oszczywilk i Zalesie Kolonia zaprotestowali. Nie chcą wiatraków w swoim sąsiedztwie.
Burmistrz Ryk wycofał ten punkt z porządku obrad. Sprawa nie wróciła też na ostatniej, styczniowej sesji. – Jestem daleki od tego, żeby do tego przekonywać. To w gestii firmy, która chce budować turbiny, leży przekonywanie mieszkańców do takich inwestycji – mówi Jerzy Gąska, burmistrz Ryk.
Pomysł może więc powrócić, ale dopiero kiedy protesty ucichną. Burmistrz przyznaje jednak, że pięć turbin przynosiłoby budżetowi gminy znaczące zyski: rocznie ok. 500 tys. zł.