Archeolodzy nie mogą się nachwalić kilkulatka spod Biłgoraja. Dzięki jego przypadkowemu odkryciu i uczciwości, udało się poznać kolejną kartę z pradziejów naszego regionu.
Była późna jesień 2021 roku. Dawid Kozłowski, trzecioklasista ze Szkoły Podstawowej w Dereźni Solskiej (gm. Biłgoraj) wybrał się z mamą na grzyby. – Szliśmy polną drogą i Dawidek nagle wypatrzył coś w zaoranej ziemi. Podniósł to i mówi: „Patrz mamuś, jaki dziwny krzemień” – opowiada Iwona Kozłowska.
To jest zabytek!
Gdy wrócili do domu, chłopczyk zaczął szperać w internecie i znalazł informacje, które wskazywały, że jego znalezisko może mieć wartość archeologiczną. Później razem z mamą sprawdzili, co powinni zrobić w tej sytuacji i od razu zgłosili sprawę konserwatorowi zabytków. Okazało się, że Dawid odnalazł świetnie zachowany wiórowiec krzemienny.
– To coś na kształt naszego współczesnego scyzoryka. Narzędzie mogło być wykorzystywane do różnych czynności, jako nóż albo np. jako sierp. Moim zdaniem ma związek z kulturą pucharów lejkowatych – tłumaczy Wiesław Koman z zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
Na tym jednym znalezisku archeolodzy nie poprzestali. Intensywne poszukiwania na polach w okolicach Dereźni Majdańskiej prowadzono wiosną, gdy mróz puścił i dało się przekopywać ziemię. Dawid prowadził poszukiwania ramię w ramię z archeologami. – Był bardzo podekscytowany i dumny, zwłaszcza, że udało nam się wtedy znaleźć jeszcze sporo innych przedmiotów – opowiada pani Iwona.
Natrafiono na inne krzemienne wiórowce, łuszcznie i rdzenie z epoki neolitu (III tysiąclecie p.n.e.) oraz fragmenty naczyń glinianych z okresu nowożytnego (XVIII-XIX w.). – To dla nas dość istotne odkrycie, bo dotychczas na terenie powiatu biłgorajskiego stanowisk archeologicznych mieliśmy jak na lekarstwo – cieszy się Wiesław Koman.
Dyplom dla odkrywcy
Dawid Kozłowski mówi, że będzie jeszcze chodził po polach, bo liczy na znalezienie jakichś innych zabytków. Ale archeologiem raczej nie zostanie.
– Jemu do ziemi daleko, bliżej do kosmosu – śmieje się mama. Jej synek, choć po wakacjach pójdzie dopiero do czwartej klasy, interesuje się fizyką i chemią, a w przyszłości chciałby zostać... astronautą.
Zanim jednak podejmie ostateczną decyzję o wyborze drogi życiowej, otrzyma specjalne podziękowania od UOZ. – Szykujemy dla niego dyplom i kilka wydawnictw, aby mógł więcej poczytać o historii i podobnych odkryciach – zdradza Koman.
Podkreśla, że postawa taka jak Dawida i jego mamy jest dla badaczy pradziejów bezcenna. – Mamy okazję poznawać historię naszych ziem. Przez długi czas okolice Biłgoraja czy Tarnogrodu były białą plamą na mapie Polski, jeśli chodzi o odkrycia archeologiczne. Mówiło się, że ze względu na słabe gleby osadnictwo tam praktycznie nie istniało. Odkrycia dokonane dzięki temu chłopcu wskazują, że było inaczej – mówi archeolog.
Szukasz, znajdujesz, oddaj
Znalezione w Dereźni Majdańskiej przedmioty najpewniej w lipcu trafią do Muzeum Ziemi Biłgorajskiej. Na razie nie wiadomo, co stanie się ze znaleziskiem, na które na polach w gminie Tyszowce natrafił pewien mężczyzna prowadzący za zgodą konserwatora poszukiwania z użyciem wykrywacza metali. Do urzędu w Zamościu przekazał niedawno żelazny grot włóczni z tuleją. Według wstępnej oceny, to element broni z okresu rzymskiego.
– Współpracuję z kilkoma takimi poszukiwaczami, którzy występowali do nas o pozwolenia i je uzyskali. Znajdują coś co jakiś czas i nam dostarczają – mówi Koman.