Wysokie podwyżki przyznawane z pominięciem pracowników fizycznych, archaiczne wyposażenie działu technicznego, kłopoty z komunikacją wewnętrzną, niska ściągalność należności oraz coraz gorsze wyniki finansowe – tak wygląda sytuacja miejskiej spółki komunalnej.
Porządek w Nieruchomościach Puławskich ma przywrócić nowy prezes. We wrześniu na to stanowisko powołano Andrzeja Ryla. Były szef m.in. giełdy w Elizówce, a także LODR-u w Końskowoli, nie kryje, że trapi ją wiele problemów. Natury zarówno ekonomicznej, jak i organizacyjnej.
Warto przypomnieć, że z roku na rok przedsiębiorstwo notuje spadek przychodów (ostatnio 7,6 mln zł), a także straty. Ubiegły rok spółka zakończyła z ponad 511 tys. zł na minusie. Z tego, około 400 tys. zł to efekt podwyżek płac, swoją drogą również średnio najniższych wśród wszystkich pozostałych firm komunalnych w Puławach.
Sposób w jaki poprzedni prezes rozdysponował pieniądze na wynagrodzenia, nie szedł w parze z zaleceniami urzędu. Zamiast sugerowanego przez prezydenta Pawła Maja wyrównywania płac pomiędzy pracownikami z naciskiem na podwyżki dla najmniej zarabiających (często najniższą krajową), były prezes Ryszard Giedyk przeznaczył dodatkowe środki dla kierownictwa spółki oraz pracowników biurowych.
– Dwie podwyżki przeprowadzone w roku 2018 kosztowały około 400 tys. zł, co przy stracie rzędu 500 tys. zł, było niezrozumiałe delikatnie mówiąc. Ta sierpniowa była jedynie dla kierownictwa i administracji, co dla pojedynczych osób skutkowało podniesieniem wynagrodzenia o 1,5 tys. zł brutto – mówił podczas ostatniej sesji prezes Andrzej Ryl.
Takich decyzji nie rozumie także prezydent. – Mówiłem wszystkim prezesom, żeby wyrównywać przepaść pomiędzy najniżej i najwyżej zarabiającymi. To, co zrobił były prezes nie spełniło ani moich oczekiwań, ani pracowników spółki – powiedział Paweł Maj.
Niestety nie są to wszystkie kłopoty przedsiębiorstwa. Doposażenia wymaga całe zaplecze techniczne. Prezes Ryl, to co w nim zastał nazywa powrotem do lat 70-tych. – Widać tam wieloletnie zaniedbania, zarówno jeśli chodzi o wyposażenie, jak i kulturę pracy – ocenia.
Mało tego, okazuje się, że powstały przy ul. Dęblińskiej plac pod targowisko nie został rozliczony, bo w momencie podpisania umowy z wykonawcą, spółka nie miała żadnych środków na ten cel. Konieczne w związku z tym stały się przesunięcia w budżecie miasta, które tę potrzebę uwzględniły.
Co ciekawe, mimo tego że jak przyznaje Andrzej Ryl, spółka znajduje się „na granicy płynności finansowej” nie przykładała się w do ściągania należności. Nowy prezes, jak poinformował, przez kilka dni podpisywał wezwania do ich uregulowania. – W ciągu tylko jednego dnia ich wysokość sięgnęła 75 tys. zł. Od tych kilku osób należności nie były egzekwowane od dłuższego czasu – opowiadał.
Zdaniem prezesa Ryla zmian wymaga także organizacja wewnętrzna przedsiębiorstwa oraz jego komunikacja pionowa. Po raz pierwszy pracownicy otrzymali zadania dotyczące analiz cen rynkowych dotyczących usług lub wynajmu powierzchni. Do tej pory nikt takich danych nie porównywał. Dyskusję o niewesołej sytuacji w spółce podsumowała radna Ewa Wójcik. – Jeśli było źle, jest nadzieja, że będzie dobrze – stwierdziła.