Uszkodzona lodówka, spalony aparat do mierzenia ciśnienia i brak prądu w dwóch gniazdkach – to efekty remontu instalacji elektrycznej w łazience jednego z mieszkań przez Puławską Spółdzielnię Mieszkaniową w Markuszowie. Lokatorzy zapowiadają skierowanie sprawy do sądu.
Remont instalacji w bloku w Markuszowie przeprowadzono w lutym na zlecenie Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W trakcie prac doszło do spięcia, które uszkodziło część urządzeń elektrycznych.
Prowadzący remont elektrycy jeszcze samego dnia odkupili ciśnieniomierz. W przypadku lodówki (wartej 2,4 tys. zł), straty pokryło towarzystwo ubezpieczeniowe Uniqua, z usług którego korzysta puławska spółdzielnia. Koszt naprawy urządzenia (wymiana modułu) to według rozdzielnika niecałe 500 zł i taka suma trafiła do poszkodowanych.
– Ja te pieniądze oddałam, bo kupiłam nową lodówkę. Spółdzielnia powinna mi za nią zwrócić – mówi Danuta Sochal. – Jeśli tego nie zrobią, pójdę do sądu – zapowiada.
Jarosław Kopciński z administracji PSM-u tłumaczy, że o wysokość odszkodowania zależy od decyzji ubezpieczyciela, a nie woli zarządu spółdzielni.
– Ta pani może ubiegać się o wyższą kwotę, ale to nie my jesteśmy stroną w tym sporze – tłumaczy. Jego zdaniem spółdzielnia dopełniła wszelkich starań, wzięła na siebie odpowiedzialność za uszkodzenie i wypłaciła pieniądze.
Lokatorzy skarżą się również o uciążliwościach związanych z brakiem prądu w łazienkowych gniazdkach.
– Mamy dwa gniazdka w pobliżu wanny. Jedno było na taryfę, a drugie normalne. Podłączaliśmy do nich bojler. Od lutego musimy grzać wodę korzystając z przedłużacza. Przewód wisi w powietrzu. To jest nie tylko niewygodne, ale także uciążliwe i niebezpieczne – opowiada pani Danuta.
– Należało zasilić te dwa gniazdka z trzeciego, w którym prąd jest – podpowiada Kopciński. Jak dodaje, lokatorzy powinni to zrobić na swój koszt.
Państwo Sochal nie chcą o tym słyszeć. – Mam teraz skuwać łazienkę? Nigdy w życiu. Sami zepsuli i sami powinni mi tę energię przywrócić. Ja za to płacić nie będę – odpowiada mieszkanka Markuszowa.
Spór pomiędzy panią Danutą, a osiedlową administracją pogłębił się, gdy kilka miesięcy temu kobiecie nie przedłużono umowy o pracę w PSM. Lokatorka bloku przez kilkanaście lat była tzw. gospodynią domu odpowiedzialną m.in. za utrzymywanie porządku wokół budynku. PSM tłumaczy, że decyzja o rezygnacji z jej usług wynikała jedynie z kalkulacji ekonomicznych. Obecnie za porządkowe obowiązki odpowiada wyznaczony pracownik z Puław.