Obecna sytuacja w całej branży nie jest łatwa i odczuwają to także nasi konkurenci. Ale fundamenty naszej firmy są mocne, jesteśmy liderem branży wydobywczej, a nasza wysoka efektywność i dobre wyniki finansowe nie budzą wątpliwości. Rozmowa z Arturem Wasilem, prezesem zarządu Lubelskiego Węgla Bogdanka
• W jakim stanie jest teraz polskie górnictwo?
– Branża jest pod silną presją wielu czynników. Polityka klimatyczna powoduje stopniowe ograniczanie zużycia paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Niskie ceny na światowych rynkach wymagają stałej pracy nad obniżaniem kosztów. I tak jak pozostałe branże, mamy do czynienia z rynkiem pracownika, który wymaga od pracodawcy coraz więcej. Takich wyzwań, przed którymi stoi dziś polskie górnictwo jest więcej.
• Czy można powiedzieć, że polski przemysł wydobywczy dopadł kryzys?
– Nie nazwałbym obecnej sytuacji w ten sposób. Chociaż w ostatnich miesiącach pojawiły się dodatkowe utrudnienia. Mam tu na myśli przede wszystkim tegoroczną, wyjątkowo ciepłą i wietrzną zimę, która wymusiła zmiany w sposobie działań elektrowni, a w konsekwencji i kopalń. Klienci zużywają mniej energii, a elektrownie wiatrowe pracują z maksymalnymi mocami. Tylko przez cztery dni lutego dostarczyły niemal tyle energii, ile przez cały sierpień 2019 roku. Ma to wpływ na zmniejszenie produkcji w elektrowniach na węgiel kamienny, które w styczniu wytworzyły o 14 proc. prądu mniej niż przed rokiem. To oczywiście oznacza zmniejszenie zapotrzebowania na surowiec i jego nadpodaż.
• Jak dużo węgla zalega na zwałach w kopalni? Czym to jest spowodowane?
– Jest go sporo. Mamy jeszcze pewne możliwości na terenie kopalni, pracujemy też z naszymi partnerami, elektrowniami i elektrociepłownią z Grupy Enea nad optymalnym rozłożeniem zapasów węgla na wszystkich naszych składowiskach.
• Jakiś czas temu zdecydowali się państwo na ograniczenie wydobycia węgla. Skąd taka decyzja?
– To nic nadzwyczajnego, element nowoczesnego zarządzania firmą w taki sposób, by była przygotowana na różne scenariusze. Potrafimy elastycznie dostosowywać się do sytuacji, gdy elektrownie zawodowe, ze względów, o których mówiłem, potrzebują mniej węgla. Reagujemy na to, zmieniliśmy harmonogramy i przesunęliśmy część zaplanowanej produkcji na kolejne miesiące, by zabezpieczyć odpowiedni poziom dostaw w szczycie letnim, kiedy większy pobór energii będą generować systemy klimatyzacji. Te korekty planów dziennych obowiązują tylko do końca tygodnia. Od poniedziałku wracamy do standardowego trybu pracy, cała sytuacja nie ma wpływu na nasz najważniejszy, roczny plan wydobycia.
• Po tej decyzji akcje spółki spadły aż o 15 proc. Dlaczego giełda zareagowała w taki sposób?
– Nie jest moją rolą komentowanie reakcji rynku. Obecna sytuacja w całej branży nie jest łatwa i odczuwają to także nasi konkurenci. Ale fundamenty naszej firmy są mocne, jesteśmy liderem branży wydobywczej, a nasza wysoka efektywność i dobre wyniki finansowe nie budzą wątpliwości.
• Jastrzębska Spółka Węglowa postąpiła przeciwnie. Nie ograniczyła wydobycia, a nawet w swoim oficjalnym stanowisku poinformowała, że „wszystko idzie zgodnie z planem”. To czyj plan jest lepszy ich czy wasz?
– JSW nie produkuje paliwa dla energetyki, a ciepła zima i silny wiatr nie wpływają na rynek węgla koksowego. Ale i w Bogdance wszystko idzie zgodnie z planem. Roczny plan wydobycia nie uległ zmianie.
• Czy obawia się pan, że górnicy z kopalni Bogdanka wyjadą na przykład do Warszawy na demonstracje?
– Myślę, że na Śląsku emocje związane z negocjacjami płacowymi w największej spółce węglowej już opadły. W naszej firmie rozmowy jeszcze trwają. Związki zawodowe to trudni partnerzy, ale odpowiedzialnie podchodzący do spraw naszej kopalni. Jesteśmy na dobrej drodze do wypracowania kompromisu.
• Czy obecna, trudna sytuacja wpłynie na aktywność społeczną spółki, jej zaangażowanie na przykład w projekty sponsoringowe?
– Jesteśmy mecenasem kultury i sportu na Lubelszczyźnie i zamierzamy być na tym polu nadal aktywni. Rocznie realizujemy ponad 50 różnych projektów sponsoringowych, wspierając cenne inicjatywy w wielu miejscowościach województwa. W naszej ocenie to właściwy poziom, nie zamierzamy zwiększać budżetu. Część z tych inicjatyw nie miałaby szansy zaistnienia bez naszego udziału. Restrykcyjnie dbamy jednak o właściwy poziom kosztów takich przedsięwzięć, ich jakość merytoryczną, a także efektywność biznesową i społeczną naszych działań. Jest więc naturalnym, że z części projektów rezygnujemy, a części próśb nie uwzględniamy.
• Jaka przyszłość czeka wasz największy projekt sponsoringowy, czyli Górnik Łęczna? Ostatnio doszło tam do zmian w zarządzie stowarzyszenia, mówi się o zmianach we współpracy sponsora z klubem.
– Grający obecnie w II lidze piłkarze Górnika Łęczna to nasz największy i najważniejszy projekt sponsoringowy, któremu kibicuje region i z którego wszyscy jesteśmy dumni. Jest on dobrze prowadzony przez spółkę Górnik Łęczna S.A. i wierzę, że zielono-czarna ekipa z naszym logo na piesiach wkrótce awansuje do bezpośredniego zaplecza ekstraklasy.
Dla nas, jako sponsora budujące jest także to, jak rozwija się projekt młodzieżowy, realizowany przez Fundację Akademia Sportu Górnika Łęczna. Przy klubie powstała profesjonalna kuźnia talentów, która ma pod swoimi skrzydłami około 400 adeptów piłki nożnej, chłopców i dziewczynek w wieku 6-18 lat i jedyną na Lubelszczyźnie średnią szkołę mistrzostwa sportowego. Na to chcemy stawiać w przyszłości. Natomiast z pewnym zaniepokojeniem obserwujemy ostatnie działania stowarzyszenia GKS Górnik Łęczna i nie ukrywam, że oczekujemy istotnych zmian w jego funkcjonowaniu.
• A jaka przyszłość czeka kopalnię Bogdanka?
– Wiosną ogłosimy aktualizację długofalowej strategii naszej spółki, z perspektywą racjonalnego rozwoju do lat 50-tych. Jest ona oparta o nowe złoża w Ostrowie i Cycowie (K6-K7), innowacyjne rozwiązania technologiczne i stałą poprawę doskonałości operacyjnej.