Decyzją Czytelników Dziennika Wschodniego Ewa Dejneko, współwłaścicielka PHU Col-Garten Sp. z o.o., zajęła II miejsce w plebiscycie Kobieta Przedsiębiorcza 2011
• Dlaczego wybrała pani ogrodnictwo?
• Kiedy postanowiła pani pójść na swoje?
– W 1984 roku, a więc jeszcze przed przemianami rynkowymi, założyłam "Zakład rzemieślniczy urządzania zieleńców”. Wtedy monopolistą były "Zieleń Miejska” i Gospodarka Komunalna. Przebić się było trudno. Moim pierwszym zleceniem było uporządkowanie terenu po rozbiórce i starych, zrujnowanych piwnicach przy ulicy Sierocej.
• To były czasy manufaktury?
– Tak. Nie można było dostać małego sprzętu ogrodniczego, małych maszyn. Większość prac wykonywano metodą łopata-grabie.
• Jednak to się wkrótce miało zmienić?
– Po raz pierwszy wyjechałam do ówczesnego RFN w 1987 roku, do kolegi, który pracował w jednej z firm ogrodniczych i zabrał mnie kiedyś z sobą. Firmę prowadziła młoda kobieta, która jeździła mikrobusem. U nas wtedy takich samochodów się nie widziało. Ładowała do auta glebogryzarkę, piłę elektryczną, trymer, i inne maszyny ogrodnicze i... swoje małe dziecko. tak jechała do pracy. Pomyślałam wtedy, że właśnie taką firmę z prawdziwego zdarzenia chciałabym kiedyś mieć. Czasy były bardzo trudne, jednak już w 1991 roku postanowiliśmy założyć PHU Col-Garten S-ka z o.o.
• Zmienił się profil firmy?
– Najpierw zajmowaliśmy się konserwacją zieleni w mieście. Miasto jest podzielone na sektory i dla każdego przeprowadzany był oddzielny przetarg. Jednak udział w tej procedurze był bardzo stresujący i z czasem postanowiliśmy wycofać się z tego, a nawiązać współpracę z dużymi firmami drogowymi. I teraz, jako podwykonawcy, pracujemy z drogowcami.
• Na czym to polega?
– Zajmujemy się zielenią wzdłuż dróg, zabezpieczamy skarpy, urządzamy naprowadzenia dla zwierząt, które muszą przejść przez autostradę. Pierwszą "unijną” robotę wykonywaliśmy przy al. Spółdzielczości Pracy, później przy Jana Pawła II i Krańcowej. Już sporo takich prac wykonaliśmy.
• Ilu pracowników firma zatrudnia?
• Jak sobie z tym wszystkim radzi kobieta?
– Nie mam oporów przed zwróceniem uwagi, nie toleruję pewnych zachowań: lewizny, alkoholu, nieuczciwości. Bardzo trudno było tak dobrać ludzi, żeby tworzyli zgraną załogę. Przewinęło się dużo osób, którym wydawało się, że jest to praca lekka, łatwa i przyjemna.
• Co jest najtrudniejsze?
– Wyrobienie sobie autorytetu u pracowników i podejmowanie ryzyka finansowego. Mnie niepowodzenia finansowe nie stresowały, ale bardzo gryzłam się tym, jak ktoś mnie oszukał albo kiedy pracownicy byli nielojalni. Zdarzają się nieuczciwi inwestorzy, którzy nie wywiązują się ze swoich zobowiązań finansowych. My przy dużych robotach wpłacamy kaucję na zabezpieczenie wykonania. Nieuczciwy inwestor będzie się bardzo starać, żeby kaucji nie oddać. Jednak nasza firma jest już na takim etapie, że nie musimy już ryzykować i brać każdego zlecenia. Długo pracowaliśmy na swoją opinię. Ta praca jest dla mnie wszystkim i nigdy nie żałowałam, że zdecydowaliśmy się na założenie własnej firmy.
• Gdzie teraz Col-Garten prowadzi prace?
– Właśnie wybieram się na obwodnicę Mińska Mazowieckiego, gdzie budowane są odcinki A-2. Już jest tam co robić. Na odcinku 15 km trzeba zagospodarować zieleń.
• Jak pani odpoczywa?
– Najchętniej w towarzystwie przyjaciół, wśród zieleni, której nigdy nie mam dosyć. W domu odpoczywam w ogrodzie na tarasie, zagospodarowuję też działkę w niedalekim Krzesimowie.