– Pomysł łączenia klas cofa nas do średniowiecza – oburza się pan Michał. Jego dziecko uczęszcza do szkoły prowadzonej przez gminę Biała Podlaska. Samorząd tłumaczy, że w większości swoich szkół musiał wdrożyć takie rozwiązanie ze względu na ekonomię.
– Ten pomysł jest nietrafiony. W szkole w Woskrzenicach Dużych połączono klasy V z VI oraz VII i VIII. Dowiedziałam się o tym 1 września – podkreśla rodzic. – Wszystko odbyło się bez konsultacji z rodzicami, pod osłoną pandemii, bez możliwości szukania rozwiązań – uważa pan Michał i dziwi się, że generowanie gminnych oszczędności odbija się na dzieciach i ich kształceniu w XXI wieku. – Nie pozwolimy na przedmiotowe traktowanie naszych dzieci – zaznacza rodzic.
Okazuje się, że na 9 gminnych szkół podstawowych, w większości z nich wprowadzono takie łączenia klas. Nie dotyczą one jednak wszystkich przedmiotów, a tylko niektórych.
Powód? To ekonomia. – Oświata to największa pozycja wydatkowa gminy. Każdego roku, mamy mniej uczniów. Obecnie to ok. 880. A niedawno było ich 1200 – podawał na ostatniej sesji rady wójt Wiesław Panasiuk.
W tym roku ministerialna subwencja wynosi 11 mln zł. – Nie wystarcza nawet na płace dla nauczycieli – przyznaje wójt. Z własnego budżetu samorząd musi do oświaty dopłacić drugie 11 mln zł, aby spiąć budżet. – Ale oświatę musimy utrzymać, bo dbamy o wychowanie dzieci – przekonuje Panasiuk.
Ale zdaniem pana Michała, połączenie klas odbije się na gorszej edukacji.
– W tym roku panu skarbnikowi nie spinał się budżet. Zastanawialiśmy się, czy nie zlikwidować jakiejś szkoły, ale wójt się na to nie zgodził. Dlatego postanowiliśmy ograniczyć wydatki – tłumaczy z kolei Grażyna Majewska, sekretarz gminy. – Połączyliśmy klasy ze względu na małą liczbę uczniów. Rozporządzenie ministra edukacji pozwala na takie rozwiązanie, ale mowa o niewielkiej liczbie godzin łączonych – dodaje sekretarz.
Wójt przyznaje, że Związek Gmin Wiejskich apelował do rządu o zwiększenie subwencji oświatowej, ale na razie bez rezultatu.