W czwartek ma rozpocząć się proces byłego już policjanta, oskarżonego o przekroczenie uprawnień. Dominik P. potraktował gazem pracownika PGE, bo był przekonany, że mężczyzna nazwał go „gówniarzem”.
Chodzi o wydarzenia z lutego ubiegłego roku. Kierowca uszkodził wówczas latarnię u zbiegu ul. Zemborzyckiej i Herberta. Na miejscu interweniowali pracownicy PGE – Marcin M. i Dariusz S. Szybko ustalili, że uszkodzenia były wynikiem kolizji, ale sprawca odjechał. Dariusz S. poszedł do pobliskiego sklepu zapytać o nagrania z monitoringu. Razem z kolegą wezwali też policję.
Na miejsce przyjechali Urszula F. i Dominik P. z lubelskiej drogówki. Pracownik PGE powiedział policjantowi, że sprawca kolizji odjechał, ale można sprawdzić monitoring. Dominik P. odparł, że sam „doskonale wie, co ma robić”.
Marcin M. próbował przekonać policjanta, że przecież im obu chodzi o ustalenie okoliczności zdarzenia. Zwracając się do mundurowego powiedział „człowieku”, co zdenerwowało Dominika P.
– Dowód – rzucił do pracownika PGE.
Marcin M. zapytał wtedy o dane policjanta i powód legitymowania. Od mundurowego usłyszał, że zamierza wysłać do PGE skargę za znieważenie policjanta. Wtedy ze sklepu wrócił kolega Marcina M. Policjanci zaczęli z nim rozmawiać.
Marcin M. zadzwonił w tym czasie do znajomej policjantki. Chciał zapytać, jak ma się zachować. Znajoma zapytała, jak wyglądają mundurowi z patrolu.
– Wygląda jak mój gówniarz – odpowiedział Marcin M., mając na myśli swojego syna.
Wtedy – jak ustalili śledczy – Dominik P. stracił cierpliwość i ruszył na Marcina M., sięgając do kabury. Marcin M. sądził, że policjant zamierza wyciągnąć broń.
– To nie do was – krzyknął.
Policjant prysnął mu gazem w twarz. Następnie razem z koleżanką z patrolu obezwładnił mężczyznę. Groził mu też mandatem w wysokości 1000 zł za znieważenie policjanta.
Z akt sprawy wynika również, że Dominik P. opisał całą sytuację dyżurnemu. Tłumaczył, że użył gazu, ponieważ zatrzymany nazwał go „gówniarzem” i „zwyzywał polską Policję, która do niczego się nie nadaje”. Czuł się też znieważony, bo mężczyzna przeszedł z nim „na ty”. Przyznał też, że gaz „zdziałał cuda”.
– Dostał za „gówniarza” – stwierdził Dominik P. w rozmowie z dyżurnym. I dodał, że to „za mało za znieważenie”.
Podczas interwencji na miejsce przyjechał szef Marcina M. Nakłonił go, by przyjął mandat i tym samym uniknął problemów w pracy. Marcin M. przeprosił mundurowych i przyjął 500 zł mandatu.
Po kilku dniach zgłosił się jednak do prokuratury i zawiadomił o przekroczeniu uprawnień przez policjantów. Śledczy ocenili, że faktycznie doszło do przestępstwa. Uznali, że Dominik P. i Urszula F. nie mieli podstaw do używania gazu i siły fizycznej. Pracownik PGE nie był bowiem agresywny i nie stawiał żadnego oporu. Śledztwo skończyło się aktem oskarżenia.
Urszula F. i Dominik P. mają za sobą odpowiednio 8 i 6 lat służby. Kiedy sprawa trafiła do prokuratury, wszczęto wobec nich postępowanie dyscyplinarne. W efekcie z końcem czerwca tego roku Dominik P. został zwolniony ze służby. Urszulę F. przeniesiono na niższe stanowisko służbowe.