Sto lat temu – 21 czerwca 1916 roku – pod Chełmem przymusowo wylądował francuski pilot wojskowy Anselm Marchal. Mimo awarii po starcie z Nancy i tak ustanowił nieoficjalny rekord świata w długość przelotu bez lądowania.
Okolicznościami tego lądowania oraz samą postacią Marchala zajęli prof. Józef Zając, rektor, dr Beata Fałda, prorektor i Zygmunt Gardziński, pracownik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie.
– Z Nancy Marchal wystartował w specjalnie zmodyfikowanym samolocie Nieuport 10 (w niektórych publikacjach jest mowa o Nieuport 13) – mówi Zygmunt Gardziński. – Maszyna została zaopatrzona w dodatkowe zbiorniki paliwa. Zadaniem pilota było zrzucenie nad Berlinem 5 tys. propagandowych ulotek. Był to pierwszy aliancki „nalot” na stolicę Niemiec w czasie I Wojny Światowej. Następnie Marchal miał kontynuować lot w kierunku ówczesnej granicy niemiecko-rosyjskiej. Celem miało być lotnisko w Równem, do którego już jednak nie dotarł.
Lot Marchala przerwała awaria świec w silniku Rhône 80KM. Powodem była kiepska jakość paliwa. Lądując pod Chełmem pilot znalazł się w samym centrum operowania wojsk austriackich. Naturalną koleją rzeczy dostał się do niewoli.
– Po zatrzymaniu Marchal przebywał w obozach w Salzerbad w Austrii oraz w Landshut, Ingolstadt i Magdeburgu w Niemczech, skąd zbiegł 24 lutego 1918 roku – mówi dr Beata Fałda. – Ucieczkę zorganizował wspólnie ze słynnym już wtedy Rolandem Garrosem, pilotem, który 23 września 1913 jako pierwszy odbył trwający 7 godzin 53 minuty lot nad Morzem Śródziemnym z Fréjus w południowej Francji do Bizerte w Tunezji. Uciekinierzy wydostali się z obozu w przebraniach niemieckich oficerów. Dotarli do Holandii, a stamtąd, przez Anglię, z powrotem do Francji.
W rekordowym przelocie Marchal pokonał prawie 1,4 tys. kilometrów. Wcześniejszy rekord poprawił o 349 km. Warte podkreślenia jest i to, że niemal cała trasa lotu odbywała się nad terytorium wroga.
– Przypadek zrządził, że Chełm już w 1916 r. wpisał się na listę miejscowości związanych z historią lotnictwa – mówi prof. Zając. Nie ukrywa też, że uczelnia nosi się z zamiarem upamiętnienia Anselma Marchala i ustanowionego przez niego rekordu.