Inwestycja warta 37 mln złotych ma wyjść na zero. Uda się to, jeśli z wodnych atrakcji rocznie skorzysta 250-300 tysięcy gości. Czy to realne w niespełna 70-tysięcznym mieście?
– Inwestycję sfinansujemy, wypuszczając miejskie obligacje. Już nad tym pracujemy – mówi Zbigniew Mazurek, prezes spółki Chełmski Park Wodny i Targowiska Miejskie, odpowiedzialny za tę inwestycję. – Budowa zajmie 18 miesięcy. A zatem pod koniec III lub na początku IV kwartału 2015 roku moglibyśmy ruszyć – dodaje.
Plan zakłada, że aquapark nie będzie przynosił strat. – Bilans musi być na zero – zastrzega Zbigniew Mazurek. Założenia ambitne, ale czy realne?
– Mam wątpliwości, czy ten scenariusz uda się zrealizować. Wszystkie tego typu obiekty w kraju są deficytowe – zauważa Piotr Franaszek, dyrektor Departamentu Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego.
Chełmianie opierają się m.in. na danych z pływalni w Zamościu. – Tamtejszy basen rocznie odwiedza 150 tysięcy osób. Nasz aquapark będzie jedynym takim obiektem w promieniu 200 kilometrów, najbliższy jest w Radomiu. Już mamy pytania z całego regionu, kiedy ruszymy – dodaje Mazurek. – To są bardzo ambitne założenia. Trzymam kciuki, aby się udało – dodaje Franaszek.
Chełmianie są pewni swojego, bo w rękawie chowają ukraińskiego asa. – Żyjemy w największym mieście objętym małym ruchem granicznym. Do nas Ukraińcy, np. z Kowla, mogą przyjechać bez wizy. Już mamy sygnały, że nasza inwestycja budzi ogromne zainteresowanie po wschodniej stronie granicy – zdradza Mazurek. I dodaje – Aquapark to nie tylko baseny, ale także strefa fitness, korty do squasha, czterotorowa kręgielnia, gastronomia, a w przyszłości też centrum zakupowe.
Jakie będą ceny? – Jesteśmy na etapie kalkulacji. Bazą będzie cena biletu na pływalnię, czyli 8 zł za godzinę. Bierzemy pod uwagę możliwości finansowe mieszkańców Chełma – dodaje Mazurek.