Rozmowa z Krzysztofem Grabczukiem, kandydatem na prezydenta Komitetu Wyborczego "Razem dla Chełma”
- Na pewno zdobyłem spore doświadczenie. Szczególnie ważne było dla mnie doskonalenie umiejętności pracy z zespołem. Myślę,
że się tego nauczyłem, skoro z coraz większym powodzeniem udawało mi się wydobywać z moich współpracowników wszystko
to, co w nich było najlepsze. Nieskromnie powiem też,
że posiadłem wiedzę dotyczącą pozyskiwania pieniędzy z funduszy unijnych. Te cztery lata pozwoliły mi również nabrać dystansu do zmieniających się układów politycznych, także tych na górze, i bez względu
na wszystko robić swoje.
• Chce pan w ten sposób nawiązać do swojej idei pracy dla miasta ponad politycznymi podziałami?
- Nie ja to wymyśliłem.
To normalna praktyka, szczególnie w miastach zachodniej i centralnej Polski. Tam, chcąc załatwić jakąś sprawę, politycy wszelkich możliwych opcji stają w jednym szeregu. W Chełmie jeszcze
do tego nie dojrzeliśmy.
• Robiąc publicznie rachunek sumienia ze swoich rządów zaczyna pan od swoich wysiłków na rzecz oddłużenia miasta. Pana oponenci twierdzą wręcz, że w ten sposób odwracał pan uwagę wyborców od innych, nie mniej ważnych problemów.
- Podejrzewam, że tak mówią ci, którzy doprowadzili miasto niemal do finansowej zapaści. Naprawdę potrzeba było czasu i wyrzeczeń, by uratować Chełm przed bankructwem. Teraz mam osobistą satysfakcję, że udało nam się oddłużyć wszystkie, powtarzam wszystkie, placówki oświatowe i kulturalne. Mało tego, takie miejskie spółki, jak MPRD, czy CLA, które jeszcze
w 2002 roku przynosiły straty, zdążyły już wyjść na prostą. Z kolei MPGK, bądź MPEC osiągają dzisiaj rekordowe w swojej historii zyski.
• Czy
to znaczy, że nareszcie miasto może sobie pozwolić na inwestycje?
- Przecież gdzie się w Chełmie obejrzeć, coś się buduje. Jeśli zatem ktoś śmie mówić, że pod tym względem zmarnowaliśmy cztery lata, jest nieuczciwy, albo ślepy i głuchy na to, co go wokół otacza.
• Pochwalił pan swoich współpracowników. Czy utrzymanie tego zespołu było jednym z powodów, dla których zdecydował się pan ubiegać o reelekcję?
- Bardzo chciałbym dokończyć z tymi ludźmi to, co wspólnie rozpoczęliśmy. Już podpisałem wnioski o unijne dofinansowanie tak znacznych przedsięwzięć, jak budowa Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych, obwodnicy północnej, remonty wiaduktów, czy dokończenie budowy siedziby Chełmskiej Biblioteki Publicznej. Z doświadczenia wiem,
że pieniądze na to wszystko są w naszym zasięgu.
• Jeśli ponownie zostanie pan prezydentem, wpuści pan do miasta hipermarkety?
- Cztery lata temu obiecałem naszym kupcom, że tego nie zrobię i dotrzymałem słowa. Teraz uważam, że w tej sprawie powinni wypowiedzieć się wszyscy mieszkańcy w drodze referendum.