- Na oddziale psychiatrycznym szpitala w Chełmie pacjenci mają dostęp do narkotyków - alarmuje ojciec jednego z leczonych tu mężczyzn. Dyrektor szpitala zaprzecza. Potwierdza jedynie próbę wtargnięcia na oddział dilera środków odurzających
- Kiedy przyszedłem na oddział pielęgniarka oddziałowa powiedziała mi, że któryś z pacjentów zadzwonił do znajomego dilera, aby dostarczył na oddział narkotyki - mówi pan Mariusz. - Później miał tym środkiem poczęstować mojego syna.
Chociaż miało to mieć miejsce 23 stycznia, to ojciec pacjenta zdecydował zawiadomić o tym dyżurnego policji dopiero 31 stycznia.
- Dyżurny przeprowadził rozmowę z pielęgniarką oddziału psychiatrycznego - mówi Marcin Kiczyński z KMP w Chełmie. - Usłyszał, że syn zgłaszającego pozostaje w trakcie leczenia, jego stan jest prawidłowy, i że nikt nie dostarczył mu narkotyku. To wystarczyło, aby zamknąć sprawę.
Problem jednak pozostał. Na spotkaniu pacjentów obu chełmskich oddziałów psychiatrycznych rzeczywiście pojawił się znany personelowi szpitala diler narkotyków. Rozpoznał go kierownik oddziału i natychmiast kazał wyprowadzić. Incydent ten został odnotowany w pielęgniarskim raporcie.
- To, czy wtedy mogło dojść do przekazania narkotyku ustali policja - mówi Jacek Buczek, dyrektor chełmskiego szpitala. - Szkoda, że ordynator poinformował mnie o zdarzeniu dopiero jak dyżurny policji skontaktował się z jego oddziałem.
Zdaniem Buczka, byłego policjanta z wieloletnim stażem na kierowniczych stanowiskach, ordynator powinien zaalarmować policję w momencie rozpoznania dilera. Istniało duże prawdopodobieństwo zatrzymania go i znalezienia przy nim narkotyków.
Pielęgniarka, która miała powiedzieć ojcu pacjenta o dostarczeniu na oddział narkotyków stanowczo zaprzecza, że kiedykolwiek rozmawiała z nim na ten temat.