Zarząd fermentowni tytoniu walczy o przetrwanie spółki. Tymczasem jeden z czterech finansujących ją banków odmówił dalszego kredytowania. Bank się tłumaczy, że nie może komentować relacji z fermentownią
- Sytuacja ta jednak się stabilizuje. Udało nam się rozliczyć z producentami już na przełomie kwietnia i maja, czyli zdecydowanie szybciej niż w latach poprzednich. Ponadto spółka zakontraktowała tytoń z powierzchni około 2 tys. ha. Zapewnia to jej ciągłość sprzedaży przetworzonego tytoniu odbiorcom praktycznie z całego świata.
Konieczność finansowania działalności spółki kredytami wynika z jej specyfiki. Tymczasem kiedy FTK zwróciła się do obsługujących ją banków o przedłużenie kredytowania jeden z nich, PKO BP, na to nie przystał i zażądał uregulowania przed końcem roku zadłużenia sięgającego kilka milionów.
- Bank postawił nas pod ścianą - mówi prezes Wójcik. - Problem w tym, że jeśli on się ostatecznie wyłamie, to w ślad za nim pójdą kolejne trzy, z którymi wcześniej udało nam się dojść do porozumienia. Wychodzą one bowiem z założenia, że albo wszystkie będą nas finansować, albo żaden. Na dodatek PKO BP ma zdecydowanie najmniejszy, bo około 10-procentowy udział w ogólnym długu spółki.
- Pod względem ilości przetworzonego surowca zajmujemy trzecie miejsce w kraju - dodaje Tomasz Kot, członek zarządu spółki i jej dyrektor ds. handlowych. - Około 90 proc. naszej sprzedaży to eksport. Tytoń wysyłamy do krajów arabskich, USA i niemal do wszystkich krajów Europy. Czasem przychodzi nam do głowy podejrzenie, że jakaś siła chce przejąć nasze miejsce na rynku, cały nasz potencjał i dorobek.
- Z uwagi na obowiązek zachowania tajemnicy bankowej, PKO Bank Polski nie może komentować relacji z klientem. Jednocześnie pragniemy podkreślić, że bank postępuje zgodnie z przepisami prawa, postanowieniami zawartych umów kredytowych i porozumień zarówno formułowanych pisemnie jak i w czasie spotkań oraz negocjacji - wyjaśnia Michał Zwoliński, specjalista Departamentu Komunikacji Korporacyjnej, Zespołu Prasowego PKO Bank Polski.
FTK
Jest spółką córką Zakładów Tytoniowych w Lublinie. W 2011 r. ponad 70 proc. udziałów ZTL kupiła od Skarbu Państwa zarejestrowana we Francji firma Biosyntec. W ciągu roku zatrudnia blisko 70 osób a w sezonie nawet 400. Kontraktuje tytoń z rejonów lubelsko-podkarpackiego, kujawsko-pomorskiego i świętokrzysko-małopolskiego.