Po niedawnym wykryciu dwóch ognisk wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) w gminach Sawin i Wierzbica trzeba było zabić 645 świń. Teraz każdego dnia pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Chełmie sprawdzają, czy na zagrożonych terenach hodowcy stosują się do ich zaleceń.
– Oba ogniska zostały wykryte 22 maja – mówi Agnieszka Lis, powiatowy lekarz weterynarii w Chełmie. – W gospodarstwie w Malinówce (gm. Sawin) trzeba było zlikwidować i zutylizować około 630 sztuk świń, a w Tarnowie (gm. Wierzbica) 15. W obu przypadkach wszczęliśmy postępowania pod kątem zasadności przyznania poszkodowanym hodowcom odszkodowań.
W sąsiadujących z powiatem włodawskim gminach Sawin i Wierzbica stężenie wirusa ASF jest podwyższone. Szczególnie tam należy przestrzegać zasad bioasekuracji.
– Z prowadzonych przez nas perlustracji, czyli przeglądów zwierząt pod względem stanu zdrowotnego wynika, że hodowcy stosują się do narzuconych im zasad – dodaje Agnieszka Lis. – Rozkładają maty nasączone środkiem dezynfekującym, oddzielają trzodę chlewną od bydła oraz używają odzieży ochronnej. Wszystko to w imię własnego, dobrze pojętego interesu.
Lis podkreśla, że w chełmskich obwodach łowieckich, które graniczą z powiatem włodawskim, populacja dzika, który jest nosicielem wirusa ASF, ostatnio znacząco zmalała. Wskutek choroby zwierzęta padają, co przekłada się na ograniczony przyrost naturalny. Myśliwi prowadzą też redukcyjne odstrzały. Ubity dzik bezwzględnie musi być przekazany do chłodni. Pobrana od niego próbka jest badana i jeśli wynik okazuje się ujemny, to tusza może być przekazana do spożytkowania.