Ministerstwo rolnictwa obiecywało że rolnicy poszkodowani w związku z ASF do 15 maja dostaną rekompensaty i odszkodowania za wybite świnie. Jednak wciąż wielu z nich nie dostało pieniędzy.
– W naszym powiecie mieliśmy 42 przypadki ognisk ASF w gospodarstwach. 34 gospodarstwa wciąż czekają na pieniądze – mówi Marek Sulima (PSL), przewodniczący komisji rolnictwa w radzie powiatu bialskiego.
Dlatego radni na ostatniej sesji poparli postulaty komitetu protestacyjnego, który już od kilku miesięcy walczy o wypłatę pieniędzy dla poszkodowanych rolników.
– Młodzi uciekają widząc to wszystko. Mam ten problem w swojej rodzinie. Mam 5 synów i prawdopodobnie moje zabiegi spalą na panewce, bo dają mi sygnały że nie chcą tu zostać – przyznaje Sulima.
Na sesji głos zabrała też Beata Bielecka z Michałówki. – Przeszłam dwie kontrole pod kątem bioasekuracji i było w porządku, a teraz uznano, że nie mam faktury za utylizację szczurów i nie spełniam wymogów bioasekuracji. Czekam teraz na decyzję o zakazie hodowli świń do końca życia. Trudno mi uwierzyć, że przy "dobrej zmianie" nie mogę ocalić dorobku życia, która zostawiła mi moja matka – mówiła pełna emocji Bielecka.
Z kolei wicestarosta Janusz Skólimowski z PiS zapewniał że pieniądze na pewno zostaną rolnikom wypłacone. – Rolnicy zostali pozostawieni sami sobie, władza nie chce z nimi rozmawiać. Jestem załamany, gdy przysłuchuję się temu co się dzieje – nie ukrywa Mariusz Filipiuk (PSL), starosta bialski.
Powiat bialski już dwa lata zmaga się z wirusem ASF. – Wybija się rolnikom świnie, a nadal chore dziki chodzą po lasach, bo nie ma radykalnych odstrzałów – zauważa starosta.
Tymczasem na wtorkowym posiedzeniu rząd miał przyjąć projekt ustawy o budowie płotu wzdłuż wschodniej granicy jako zapory przed dzikami z ASF. Tak się jednak nie stało. Sprawie ma się jeszcze przyjrzeć specjalny zespół.
– Były głosy, które przemawiały za budową zapory przeciwko przedostawaniu się dzików zarażonych ASF, a były też głosy takie, że ważniejsze są inne działania. Na razie podjęliśmy decyzję, że w ciągu siedmiu dni zbierzemy zespół złożony z kilku ministrów, który to przedyskutuje i uwzględni pewne dodatkowe analizy – powiedział dziennikarzom premier Mateusz Morawiecki.
Na ostateczną decyzję trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Jeszcze wcześniej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel tłumaczył, że projekt ocenić musi Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że płot o długości 1200 kilometrów wzdłuż wschodniej granicy ma zatrzymać wirusa afrykańskiego pomoru świń, którego przenoszą dziki. Ma mieć formę płotu z siatki, o wysokości do 2 metrów, który będzie zakotwiczony na głębokości ok. pół metra. Jego budowa może kosztować Skarb Państwa ponad 235 mln zł.