Wokół "Budowlanki” w bezmyślny sposób ktoś ogołocił drzewa – zaalarmował nas Czytelnik. Podkreślił, że zna się na ochronie przyrody i jego zdaniem doszło tam do barbarzyństwa.
Wiesława Zarek, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych w Chełmie, która zleciła i zapłaciła za prześwietlenie drzew, jest innego zdania.
– Nasze drzewa przycinamy już od trzech lat – mówi Zarek. – Przez dugi czas były źle pielęgnowane. Przycinane jedynie od dołu wybujały w górę i były podatne na działanie wiatru.
Zarek pamięta wichurę sprzed dwóch lat, która zdziesiątkowała drzewa wokół szkoły. Pod naporem wiatru padały z korzeniami, bądź łamały się jak zapałki. Na szczęście żadne nie powaliło się na szkolne budynki.
– Właśnie fachowcy podpowiedzieli nam, że na terenie naszej szkoły drzewa rosną w płytkiej warstwie ziemi, po czym napotykają na margiel – dodaje dyrektor. – Ich system korzeniowy nie ma zatem warunków, aby się dostatecznie rozwinąć. Dlatego wskazane było takie skrócenie drzew, aby ich pnie się wzmocniły, a korony rozwinęły. Po ostatniej przycince, kiedy tylko pojawią się liście, będą wyglądały zupełnie inaczej.
Akurat ta szkoła przywiązuje dużą wagę do otaczającej ją zieleni. W końcu między innymi kształci specjalistów w dziedzinie kształtowania krajobrazu. Co roku, dzięki współpracy z Wydziałem Ochrony Środowiska UM pozyskuje nowe sadzonki drzew i krzewów, które mają zdobić szkolny teren. A na dachach budynków uczniowie z koła ekologicznego rozmieścili budki dla rzadkich sówek.
– Potwierdzam, że pielęgnacja drzew rosnących wokół "Budowlanki” była uzasadniona – mówi Beata Stępień z Wydziału Ochrony Środowiska UM. – Zabiegi te nie wymagały naszej zgody. Przy okazji usunięte zostały pasożytujące na nich jemioły. Uważam, że teraz te drzewa będą zdrowsze i bardziej odporne na podmuchy wiatru.