Upublicznienie wyników kontroli nad jeziorem Białym przez chełmski WOPR wywołał spór.
Kontrola wykazała, że część ośrodków i wypożyczalni jest na bakier z przepisami, a dokładniej, nie posiada pozytywnej opinii WOPR. To, co dla kontrolujących było oczywiste, kontrolowani właściciele widzą zgoła inaczej. - Po pierwsze u mnie nie było żadnej kontroli - zapewnia Andrzej Czaja z ośrodka Medekar. - Nie mam też żadnego protokołu. Więc na jakiej zasadzie stwierdzono u mnie nieprawidłowości?
Wątpliwości ma też Włodzimierz Lisowski, właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego. - Na jakiej podstawie żąda się ode mnie posiadania pozytywnej opinii WOPR - pyta. - Żaden akt prawny o tym nie mówi. W dodatku za opinię trzeba zapłacić 300 zł. WOPR tłumaczy, że taką stawkę wprowadza jego uchwała. Ale ona obowiązuje tylko wewnątrz stowarzyszenia, ponieważ nie ukazała się w Dzienniku Urzędowym Wojewody Lubelskiego. Ja nie zapłaciłem i kontrola, której u mnie nie było, wykazała nieprawidłowości. Wręcz stwierdzono, iż działam nielegalnie. Mam powody przypuszczać, że kontrolujący nie mieli uwag tylko do tych ośrodków, które dały pieniądze WOPR.
Jest więcej uwag. Antoni Kobielas z pensjonatu Bankowy twierdzi, że gdy zwrócił się do WOPR o przydzielenie ratownika, przysłano mu go tylko na lipiec. W sierpniu, gdy ponowił prośbę usłyszał, że "jak zapłaci za opinię, to będzie ratownik”. - Nie zapłaciłem i ratownika nie dostałem - mówi Kobielas. - To ewidentna złośliwość, a przy tym próba wyłudzania pieniędzy.
Andrzej Klaudel, szef chełmskiego WOPR odpiera zarzuty. - Ja kieruję się przepisami - zapewnia Klaudel. - To one narzucają obowiązek posiadania zarówno przez ośrodki, jak i wypożyczalnie pozytywnej opinii WOPR. Kto takiej opinii nie ma, w świetle przepisów działa nielegalnie. A opłaty? Wydanie opinii kosztuje 300 zł. Taką stawkę określiła uchwała zarządu wojewódzkiego WOPR. To nie jest mój wymysł. Zresztą za opinię płaci się w całym kraju. A jeśli ktoś mówi, że u niego nie było kontroli? Ja nie muszę rozmawiać osobiście z właścicielem. Wiem, kto ma opinię, a kto nie.
- Proponowaliśmy wójtowi utworzenie wspólnego kąpieliska: od dawnego OSiR, aż do Relaxu - mówią. - Wszyscy byśmy się do tego dołożyli. Ale jest jeden warunek: chcemy płacić gminie, nie WOPR-owi. Chcemy partycypować w kosztach, ale na jasnych zasadach. Teraz te zasady jasne nie są.
Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa rozwiewa nadzieje na zastosowanie takiego rozwiązania. - Pomysł wspólnego kąpieliska jest dobry, ale na zasadach, do których stosują się inne ośrodki - mówi Sawicki. - Nie ma możliwości, aby ośrodki płaciły bezpośrednio gminie. Tutaj właściciele muszą współpracować z WOPR.
W kwestii bezpieczeństwa nie ma miejsca na spory, trzeba się dogadać. Ja chętnie wystąpię w roli mediatora.