Na zgrabnej kamieniczce przy ul. Lubelskiej w Chełmie, obok kina "Zorza” pojawiła się zwracająca uwagę przechodniów dachowa konstrukcja. Jedni uważają, że ktoś chce oszpecić budynek, inni widzą w tym architektoniczny eksperyment.
Stanisława Rudnik, szefowa chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie zapewnia, że w tym przypadku nie ma mowy o samowoli budowlanej.
– Po długim zastanowieniu, wydałam zgodę na zaproponowaną przez projektanta nową konstrukcję dachową – mówi Rudnik. – Uznałam, że skoro w ramach remontu kamienicy niezbędne było podwyższenie górnej kondygnacji, to należy to zrobić w taki sposób, aby nadbudowa wyraźnie różniła się od dotychczasowej formy budynku. Uważam, że to lepsze rozwiązanie od kopiowania na siłę historycznego stylu.
Bez podwyższenia budynku niemalże niemożliwe było przykrycie kamieniczki nowym dachem. Chodziło także o to, aby ostatnia kondygnacja mogła być w końcu dopuszczona do użytku. Do tej pory zbyt niski strop to uniemożliwiał. W efekcie cała przestrzeń pod starym dachem stała pustka.
Cała nowa nadbudowa ma być przeszklona.
– Z niepokojem czekam na efekt – dodaje Rudnik. – Przyznaję, że to kontrowersyjne rozwiązanie. Ale znam wiele przykładów, kiedy łączenie starego z nowym znakomicie sprawdzało się w architekturze.
Popularność remontowanej kamieniczki między innymi wynika z tego, że przez wiele lat mieścił się w niej empik. Budynek nie jest zabytkowy. Nie został zapisany w ewidencji ani rejestrze zabytków. Pochodzi z lat 30. ub. wieku. Niemniej jednak konserwator sprawuje nad nim pieczę, gdyż znajduje się w strefie objętej jego nadzorem.
– Łączenie w architekturze na zasadzie kontrastu starego z nowym to na świecie powszechna praktyka – mówi Władysław Sadurski, chełmski architekt. – Jest tylko jeden warunek. To nowe nie może rywalizować ze starym. Wręcz przeciwnie, ma podkreślać i dodatkowo eksponować piękno i charakter tradycyjnej zabudowy.