Wsiadł na cudzy motor bez zgody właściciela. Nawet nie miał prawa jazdy. Nie nałożył też kasku. Ujechał zaledwie kilkaset metrów. Rozbił się o drzewo na najbliższym zakręcie. Teraz walczy w szpitalu o życie.
– Kiedy wyszli z zakupami usłyszeli z oddali ryk silnika motoru a następnie dźwięk, charakterystyczny dla zderzenia. Pobiegli w tamtą stronę i zobaczyli leżącą na ziemi hondę i kilka metrów dalej rannego znajomego.
Ofiara wypadku z poważnymi obrażeniami głowy została przewieziona do szpitala. Nie obeszło się bez trepanacji czaszki. Zoperowany mężczyzna wciąż pozostaje w stanie śpiączki. Jego stan lekarze określają jako ciężki. Okazało się, że motocykl, na który wsiadł, nie posiadał jeszcze tablic rejestracyjnych, ani nie był ubezpieczony.