We Włodawie zapowiedziano promocję pamiętników Edwarda Taraszkiewicza, czyli "Żelaznego”. Wcześniej odsłonięto tam pomnik jego żołnierzy. Za oboma przedsięwzięciami stoi Grzegorz Makus, ekspert w dziedzinie włodawskiego podziemia antykomunistycznego.
- Traf chciał, że kolega, który znał moje zainteresowania lokalną historią, pożyczył mi książkę Henryka Pająka "Jastrząb kontra UB” - mówi pan Grzegorz. - To zapoczątkowało moje zainteresowanie dziejami "żołnierzy wyklętych”.
Okazało się żołnierze antykomunistycznego podziemia w Polsce byli właśnie tymi, w których losach i postawach odnalazłem swoich literackich bohaterów. Od tamtej pory poświęciłem się badaniu ich losów, a zwłaszcza oddziału partyzanckiego obwodu WiN Włodawa, dowodzonego najpierw przez Leona, czyli "Jastrzębia”, a następnie jego brata Edwarda Taraszkiewicza, "Żelaznego”.
Przygoda Makusa z tymi legendarnymi na ziemi włodawskiej postaciami trwa już 10 lat. W tym czasie przeczytał na ich temat wszystko, co było dostępne. Wiedzę czerpie też, przeszukując archiwa. Zapisuje również relacje świadków, w tym osób z najbliższego otoczenia Taraszkiewiczów.
- Próbowałem rozmawiać z dawnymi ubekami - mówi Makus. - Jeden z nich wciąż mieszka we Włodawie. Jednak uparcie milczy. Stwierdził jedynie, że kiedy UB uganiało się za "Jastrzębiem” i "Żelaznym”, on był... klucznikiem w areszcie i niewiele wie. Tymczasem ktoś go rozpoznał jako bezpieczniaka, który osobiście spychał pod lód zwłoki zastrzelonych ludzi.
Pan Grzegorz nie chowa swojej wiedzy do szuflady. Zebrał ją w książce "Jastrząb” i Żelazny”. Ostatni partyzanci Polesia Lubelskiego 1945-1951”. Okazją do jej promocji było odsłonięcie pomnika żołnierzy oddziału Taraszkiewiczów. Cały tysięczny nakład rozszedł się w okamgnieniu.
- Moim celem jest odtworzenie, w miarę możliwości, dzień po dniu losów oddziału - mówi. - Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie ogrom pracy.
Świadectwem pasji Makusa jest jego autorska strona internetowa "Żołnierze Wyklęci - Zapomniani Bohaterowie” (http://podziemiezbrojne.blox.pl). Odwiedzono ją już około 400 tys. razy. Zdobyła uznanie między innymi Fundacji "Pamiętamy”, która sfinansowała budowę pomnika we Włodawie oraz historyków IPN.