Liście kasztanowców trzeba palić. W przeciwnym razie poczwarki szrotówka przezi-
mowałyby w nich i na wiosnę z powrotem wróciły na drzewa.
Zaatakował również kasztanowce, które są niemal wizytówką Chełma. Sposobem na niego jest wstrzykiwanie w pnie drzew specjalnego żelu oraz wygrabianie i niszczenie opadłych liści. W przeciwnym razie poczwarki szrotówka przezimowałyby w nich i na wiosnę z powrotem wróciły na drzewa.
- Nie podejrzewamy, że pracownicy firmy, która wygrała przetarg na wykonywanie iniekcji, w specjalny sposób potraktowali kaszanowca widzianego z naszych okien - mówi Irena Żółkiewska, dyrektor Wydziału ochrony Środowiska UM. - Co by mówić, akurat to drzewo pod względem zdrowotności wyróżnia się spośród innych.
Jeszcze we wrześniu wydział przypomniał 39 administratorom i właścicielom posesji, którzy mają na swoim terenie kasztanowce, o obowiązku wygrabiania liści. Adresatami były między innymi I, II i IV LO, Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, szpital, Chełmska Spółdzielnia Mieszkaniowa czy Nadbużański Oddział Straży Granicznej. Wszystkim wydaje papierowe worki na liście, które ma od nich nieodpłatnie odebrać Zakład Oczyszczania Miasta. Trafią na wysypisko śmieci bądź do spalarni w Cementowni "Chełm”.
Na dobrą sprawę opadłe liście można spalać również w obrębie własnych posesji. Miejskie prawo tego nie zabrania. Sugeruje natomiast, aby nie było to uciążliwe dla sąsiadów.
- Jeśli ktoś już chce sam palić liście, to nie powinien tego robić rano - mówi jeden z miejskich strażników. - Za sprawą rosy są one wilgotne, a to potęguje zadymienie. A najlepszym momentem ku temu jest bezwietrzna pogoda.