Człowiek potrzebował pomocy. Udzieliłem jej, a teraz sam mam problemy – mówi Kazimierz Watrakiewicz. – Ubezpieczyciel nie chce zwrócić mi pieniędzy za fotel samochodowy zniszczony podczas ratowania życia sąsiada.
Pogotowie przyjechało po kilku minutach. Zaczęła się reanimacja. Mężczyzna przeżył.
Kiedy już emocje związane z akcją opadły pan Kazimierz zauważył, że ma doszczętnie zniszczony fotel kierowcy. – Chciałem ubiegać się o odszkodowanie, ale dowiedziałem się, że mi się nie należy – mówi.
– Samo OC nie wystarczy. Tylko auto- casco mogłoby pokryć koszty naprawy – dowiedzieliśmy się w przedstawicielstwie HDI Asekuracja w Lublinie.
– Nowy fotel to koszt kilkuset złotych – dodaje pan Kazimierz. – Okazuje się, że zadośćuczynienia będę musiał dochodzić od... mężczyzny, któremu pomogłem.
– Nasi ratownicy i lekarze są ubezpieczeni od ewentualnych roszczeń ze strony ofiar wypadków czy innych osób, którym udzielaliśmy pomocy – mówi Marek Cydejko, dyrektor Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie. – Niekiedy trzeba np zniszczyć ubranie poszkodowanego. Wtedy ubezpieczyciel może zapłacić za wszelkie szkody.
– Czuję się w obowiązku pomagać, ale nie mogę zrozumieć dlaczego nikt nie chce pomagać tym, którzy ponieśli straty udzielając komuś pomocy – kwituje pan Kazimierz. – To jakiś paradoks.
Problemem zajmie się Europejskie Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym. – Sprawa jest dziwna, ale do wyjaśnienia – mówi Krzysztof Budzik ze stowarzyszenia.