W sobotę zmarł z powodu wychłodzenia organizmu 36-letni chełmianin. Jak podaje policja, wcześniej widziano jak pił pod sklepem alkohol. Chociaż dopiero początek zimy, na Lubelszczyźnie jest to druga ofiara niskich temperatur i, oczywiście, bezmyślności.
Obecny dom Stanisława to waląca się latryna. Dzieli ją z innym bezdomnym. Na jego trop chełmscy strażnicy miejscy wpadli penetrując miejsca, w których koczują bezdomni.
– Taką akcję prowadzimy od kilku już lat – mówi Marek Kołtun, komendant Straży Miejskiej w Chełmie. – Pomaga nam policja, SOK oraz pensjonariusze schronisk dla bezdomnych.
W tym roku już kilka osób udało się przekonać do zamieszkania w schronisku. Wielu bezdomnych wciąż jednak koczuje w walących się budynkach, na dworcach, w drewnianych komórkach, piwnicach czy na klatkach schodowych.
– Znamy te miejsca – mówi Krzysztof Giedz, kierownik referatu. – W Chełmie bezdomnych spotkać można m.in. na ul. Kolejowej, Hutniczej czy Muzyki. – Staramy się namówić ich, by przynajmniej na czas zimy przenieśli się do schroniska. Tam mają zapewniony wikt i opierunek.
Podobne akcje prowadzone są przez strażników miejskich w innych miastach Lubelszczyzny. Np. w Zamościu prawie co noc policja dowozi do schroniska św. Brata Alberta osoby, które na razie tylko doraźnie korzystają z noclegu. Przebywa w nim już 20 bezdomnych mężczyzn. Jest jeszcze osiem wolnych miejsc. Na bieżąco kontrolowane są również najbardziej newralgiczne miejsca w Białej Podlaskiej. – Jeśli znajdujemy osobę bezdomną, kontaktujemy ją z MOPS – wyjaśnia Artur Żukowski, komendant straży miejskiej. Puławska policja bezdomnych odwozi od razu do schronisk.
W większości z nich są jeszcze wolne miejsca. Ale z dnia na dzień przybywa chętnych, którzy chcą w nich przetrwać zimę. Kierownictwa placówek zapewniają, że nie będą odsyłać nikogo z kwitkiem. Zapewnią wikt i opierunek. Tyle tylko że w mniej komfortowych warunkach.