Mieszkańcy Dołhobród, Holeszowa i Dańców przegrali pierwszą batalię o zachowanie szkół.
Zdaniem mieszkańców Dołhobród, ich szkoła to jedno z niewielu miejsc w gminie, gdzie koncentruje się życie tamtejszej społeczności. Po lekcjach młodzież przychodzi tam na treningi. Kiedy we wsi był punkt skupu mleka, zbierali się w niej producenci. Właśnie tam obchodzony był Dzień Babci i Dziadka czy chrzest strażackich samochodów.
- Jeśli szkoły zostaną zlikwidowane, to ich budynki nadal będą służyły miejscowym - zapewnia wójt Grażyna Kowalik. - Dalsze ich utrzymywanie to nic innego, jak skazanie ich na wegetację.
Kowalik przez lata dyrektorowała szkole w Holeszowie i wszystkie problemy gminnej oświaty zna od podszewki. Pamięta, że szkołę w Dołhobrodach budowali mieszkańcy i wie, że mają do niej szczególny sentyment. Jednakże czasy się zmieniają, dzieci ubywa i gminy nie stać już na zapewnienie wszystkim czterem placówkom odpowiedniego nadzoru pedagogicznego, logopedy, psychologa czy specjalistów gotowych poprowadzić zajęcia korekcyjno-kompensacyjne. Nie ma też pieniędzy na jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne.
- Czy to my jesteśmy winni, że gmina jest zadłużona - pyta Ewa Zubelewicz. - Uważamy, że winę ponoszą byli i obecni gospodarze. Jeśli wójt szuka teraz sposobów na poprawienie gminnych finansów, to niech nie robi tego społecznym kosztem.
Rodzice uważają, że zabrane z trzech szkół dzieci nie pomieszczą się w placówce w Hannie. Nie wierzą też, że znajdą w niej pracę wszyscy nauczyciele z Dołhobród, Dańców i Holeszowa.
- W sąsiednich Sławatyczach też jest już tylko jedna szkoła i wszystkim to wyszło na dobre - twierdzi Kowalik. - Będę dotąd rozmawiała z rodzicami, aż przekonam ich do swoich rozwiązań. A jakich argumentów użyje? - Obiecam nowoczesną, dobrze wyposażoną szkołę z wykwalifikowaną kadrą. Także pieniądze na zajęcia pozalekcyjne.
Rodzice też chcą postawić na swoim. Zaprosili radnych do szkoły w Dołhobrodach, aby przeciągnąć ich na swoją stronę. Jeśli to nie pomoże, gotowi są wszcząć procedury, których celem będzie odwołanie rady.