– Dlaczego w Chełmie jest tak mało stojaków na rowery – pyta nasz Czytelnik. Wielokrotnie bywał w miastach zachodniej Europy, więc wie, że tam tego rodzaju urządzenia są wszechobecne. Marzy mu się, aby tak jak tam, było i u nas.
– Obok Gmachu ostatnio swój rower przypiąłem do solidnego łańcucha, odgradzającego chodnik od trawnika – mówi pan Stanisław. – Zdarzało się, że wykorzystywałem do tego celu uliczne latarnie, czy znaki drogowe. Nie wiem, czy aby w ten sposób nie złamałem jakiegoś przepisu.
Chełm w porównaniu z sąsiednimi ośrodkami wyróżnia się liczbą i długością rowerowych ścieżek. Naturalną koleją rzeczy coraz więcej chełmian wsiada na rower, zamiast do samochodu, czy autobusu. Wydaje się, że wraz ze ścieżkami w mieście powinno przybywać także stojaków. Tak się jednak nie dzieje. Z drugiej strony są i tacy rowerzyści, którzy bagatelizują stojaki i wolą przypinać rowery do znaków drogowych, czy latarni.
– W moim rowerze jednym ruchem można odpiąć koło, a więc przypięcie go do stojaka i tak nie chroni pojazdu przed kradzieżą – mówi Mariusz Kuczyński z Chełma. – Dlatego wybieram na przykład latarnie, ryzykując utratę koła, a nie samego roweru. Jeśli zatem w mieście miałyby pojawić się nowe stojaki, to o bardziej przemyślanej konstrukcji, niż te już obecne.
– Razem z drogowcami rozejrzymy się, gdzie jeszcze takie stojaki można zainstalować – zapewnia dyrektor. Jednocześnie zastrzega się, że miasto nie ustawi stojaków na przykład przy Gmachu, czy Gamie, bo kto inny jest tam gospodarzem i to on powinien dbać o wygodę klientów, bądź interesantów.
Krzysztof Zając, prezes chełmskiego PSS "Społem” jest otwarty na tego rodzaju podpowiedzi.
– Nasi klienci już maja do dyspozycji stojaki obok naszych sklepów sieci Gama przy ulicach Reja, Szpitalnej i Hrubieszowskiej – mówi prezes. – Przy Piłsudskiego jest z tym problem z uwagi na duży ruch samochodów i zatłoczony parking. Niemniej jednak nie wykluczam, że i tam wygospodarujemy miejsce na stojaki. Jacek Barczyński