Najpierw ponad 100, a później już około 300 funkcjonariuszy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej brało udział w akcji przeciwpowodziowej na Lubelszczyźnie. Ostatni z nich właśnie wrócili do oddziału i domów. Wszyscy cali i zdrowi.
– Wspólnie z mieszkańcami, strażakami i policjantami zabezpieczaliśmy miejsca zagrożone zalaniem, czy podtopieniem – mówi chor. Dariusz Sienicki, który był w gminie Wilków. – Kierowaliśmy też m.in. ruchem na wytyczonych objazdach oraz monitorowaliśmy stan mostów i umocnień hydrologicznych.
Strażnicy zabrali ze sobą swój sprzęt. Do dyspozycji mieli kilkadziesiąt pojazdów i osiem łodzi patrolowych. W akcji przeciwpowodziowej brał udział także ich samolot patrolowy Wilga oraz śmigłowiec, wykorzystywany do ewakuowania ludzi. Charakterystyczne, że w Sandomierzu powodzianie pozwalali się desantować z dachów, a w gminie Wilków już nie.
– Nie obeszło się bez strat – przyznaje płk Marian Pogoda, komendant NOSG, który towarzyszył swoim podwładnym w gminie Wilków. – W czasie akcji rwąca woda zepchnęła z drogi dwa nasze land-rovery. Na szczęście nasi funkcjonariusze wyszli z tego zdarzenia bez szwanku.
Napór wody był tak silny, że kierowca jednej z terenówek nie był w stanie otworzyć drzwi. Gdyby nie to, że w pobliżu była amfibia z ratownikami, nie wiadomo, jakby się to dla niego skończyło.
Dużo szczęścia, ale i refleks mieli także strażnicy, którzy łodzią patrolowali rozlewisko. Kiedy nadeszła fala, w ostatniej chwili zdążyli przywiązać swoją łódź do drzewa. Inaczej nie byliby w stanie nad nią zapanować.
Były też i sympatyczne momenty.
– Spotykaliśmy się z ogromną wdzięcznością ze strony powodzian, w tym także... czworonożnych – dodaje Sienicki. – Np. wyciągnęliśmy z wody cztery psy. Od tamtej pory zwierzęta na krok nie chciały odstąpić swoich nowych panów.
Płk Pogoda podkreśla, że trzeba było być na miejscu, aby ogarnąć bezmiar ludzkiego nieszczęścia i materialnych strat.
– Dla nas wszystkich to była gorzka lekcja pokory – mówi. – Teraz inaczej postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość i problemy dnia codziennego.
Dlatego też po powrocie we wszystkich placówkach, z myślą o poszkodowanych, spontanicznie zorganizowano zbiórkę żywności, środków czystości, pościeli, koców i wszystkiego, co potrzebne powodzianom. Dla zwierząt wyekspediowano z Chełma suchą karmę.