Jest kilka minut po 10. Dyżurny chełmskiej policji otrzymuje sygnał, że ktoś zauważył w piwnicy komendy ogień. Alarmuje komendanta. Ten zarządza natychmiastową ewakuację całego budynku.
Okazało się, że zdali na piątkę. W ciągu zaledwie 3,5 minuty budynek opuścili wszyscy pracownicy, którzy byli wewnątrz w chwili ogłoszenia alarmu. Udało się też uniknąć paniki i zamieszania.
– Te 3,5 minuty, to naprawdę bardzo dobry wynik – mówi Zbigniew Grochmal, komendant miejski policji w Chełmie. – Tyle wystarczyło, aby wszystkie znajdujące się w budynku osoby opuściły bezpiecznie jego teren.
Nie chodziło jednak tylko o to, aby wyjść na zewnątrz. Ćwiczenia miały pokazać, że funkcjonariusze znają wszystkie procedury i choć priorytetem jest ratowanie ludzkiego życia, to w trosce o swoje bezpieczeństwo nie zapominają też o innych ważnych kwestiach.
– Wygląda to w ten sposób, że każdy, gdy dowiaduje się o ewakuacji, powinien wyłączyć z prądu wszystkie urządzenia elektryczne i zabezpieczyć dokumenty, najlepiej zamykając je w metalowych szafach – tłumaczy komendant. – Zasady są też takie, że drzwi do wszystkich pomieszczeń powinny pozostać otwarte.
Tym razem otwarte pozostały nie wszystkie drzwi. W związku z tym, że zagrożenie nie było realne, a scenariusz pożaru powstał na użytek ćwiczeń, zarządzona ewakuacja nie objęła osadzonych w policyjnej izbie zatrzymań. Na stanowiskach pozostali też dyżurni policjanci.
Dlatego mimo ćwiczeń, mieszkańcy nie mieli problemów ze skontaktowaniem się z policją. W czasie, gdy komenda była ewakuowana, w budynku nie było interesantów. Gdyby byli, chcąc nie chcąc, musieliby wziąć udział w ćwiczeniach.