Jest wszędzie, bo nie oszczędza żadnego z drzew. W 60-tysięcznym Chełmie nie ma ulicy, placu, parku w którym drzewa nie zostałby porażone pasożytem. Zielone kule na zakażonych gałęziach nabrały kolorów znacznie szybciej niż pąki na gałęziach. Dla starych, dorodnych drzew to wyrok śmierci. Tylko człowiek może im pomóc.
– Problem jemioły w naszym mieście, zarówno w zasobie miejskim i nie tylko, narastał od wielu lat, ponieważ dotąd nie podejmowano się walki z tym półpasożytem. W ubiegłym roku Departament Komunalny po raz pierwszy przeprowadził postępowanie na tego rodzaju zabiegi, czyli pilotażowe zadanie usuwania jemioły, które miało wskazać dalszą strategię walki z półpasożytem – mówi Damian Zieliński z chełmskiego Urzędu Miasta. – Po wcześniejszej analizie drzewostanu w centrum miasta pracami związanymi tylko i wyłącznie z usuwaniem jemioły objęto wówczas 36 szt. drzew w pasach drogowych. Kontynuację zadania zaplanowano na jesień bieżącego roku.
36 oczyszczonych drzew rocznie to… nawet nie wszystkie drzewa wzdłuż ul. Lubelskiej, gdzie m.in. jemiołę usuwano. Porażone drzewa są w centrum i wzdłuż całej alei Piłsudskiego, w parku miejskim, w szpalerze alei Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego i w okolicach bazyliki.
W efekcie Chełm, postrzegany zawsze jako zielone miasto, niebawem może się zmienić nie do poznania, gdy stare drzewa zaczną umierać. Tak wolne tempo oczyszczanie drzew, może oznaczać, że za kilka lat, w mieście piękne i dorodne drzewa będzie można oglądać tylko na… zdjęciach w Departamencie Komunalnym, gdzie urzędnicy prowadzą niezbędne analizy ich stanu.
W miejsce drzew usuniętych, nasadzane są nowe. – W okresie od jesieni 2020 do 15 marca 2021 roku miasto Chełm zakupiło i nasadziło 207 szt. drzew liściastych oraz 600 szt. krzewów liściastych i iglastych na terenach miejskich, czyli np. w parkach, skwerach, zieleńcach, w pasach drogowych oraz na terenach jednostek organizacyjnych miasta i placówek oświatowo-wychowawczych – wylicza Zieliński.
Ale potrzeba lat, żeby wyrosły.
– Od momentu ustawienia zwyżki, aż do uprzątnięcia gałęzi taka operacja trwa niecałą godzinę – mówi pan Marek, emerytowany pracownik miejskiej spółki, który jemiołę usuwał z drzew.