Dwa duże autobusy i dwa małe busy do przewozu osób spłonęły w sobotę w nocy. Wszystko wskazuje na to, że było to podpalenie.
40 minut spłonął dorobek naszego życia .
Straty szacowane są na 400 tys. zł. - Nie licząc straconych kontraktów. Jeden z autobusów miał zaplanowany wyjazd do Łucka - dodaje Koguciuk. - A ubezpieczony był tylko jeden samochód.
Koguciukowie ogień zauważyli przed godziną pierwszą w nocy. Wydobywał się z jednego z busów. Zaraz potem nastąpił wybuch. Wtedy zajęły się pozostałe trzy auta. - Baliśmy się, że spali się nam dom. Bo autobusy stały na podwórku - mówi kobieta.
Gdy strażacy przybyli na miejsce nie było już czego ratować. - Pozostało nam już tylko dogasić doszczętnie spalone pojazdy - mówi Tomasz Ważny, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie.
Według wstępnych ustaleń przyczyną pożaru było podpalenie. Ogień podłożony został jednocześnie w dwóch miejscach. - Najpierw zaczęły się palić busy stojące na zewnątrz. Potem zajęły się autobusy. Niewiele brakowało, a zapalił by się także dom właściciela - dodaje Ważny.
- Podejrzenia o podpaleniu się potwierdzą, przesłuchamy wskazane przez właściciela autobusów osoby - mówi Anna Smarzak z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Poszkodowani twierdzą, że kilkakrotnie alarmowali policję o tym, że są nękani przez konkurencję. - Ich busy jeździły na trasie Chełm-Dorohusk według naszego rozkładu i zabierały nam pasażerów. Kiedyś nawet doszło do rękoczynów - mówi Koguciuk. Właściciel tamtej firmy odgrażał się. Próbował nawet skarżyć nas do sądu. Wszelkimi metodami próbowano się nas pozbyć. Teraz to się udało.