Na miejskich targowiskach wrze. Kupcy protestują przeciwko dodatkowym opłatom, jakie chce wprowadzić prezes spółki.
Punktem zapalnym całej awantury była próba wyegzekwowania przez Targowiska Miejskie opłaty od kupców za tzw. wystawki. Zdaniem władz spółki, wystawianie towaru poza teren uzgodniony w umowie, powinno być dodatkowo opłacane. Stawka to 5 zł za metr kwadratowy.
To zarządzenie wywołało burzę. - To co mamy robić z towarem - pytają kupcy. - Przecież, jak schowamy go do boksu, to nikt do nas nawet nie zajrzy. Klienci muszą wszystkiego dotknąć, obejrzeć. Na tym polega handel na targu.
Marian Pawluk, prezes Targowisk Miejskich tłumaczy, że nie chce wprowadzać żadnych nowych opłat, a jedynie wyegzekwować te przewidziane w przepisach. - To jedna sprawa, a druga, to kwestia bezpieczeństwa i wygody - mówi Pawluk. - Wystawki tarasują przejścia. Klienci nie mogą swobodnie z nich korzystać.
Klientom, z którymi na ten temat rozmawialiśmy, wystawki nie przeszkadzają. - To dobrze, że są - mówi Zofia Chomiuk, stała klientka targowiska przy pl. Kupieckim. - Od razu widzę, jaki jest towar na stoisku. Mogę go sobie dokładnie obejrzeć. Jeśli wszystko byłoby pochowane, to nie wiem, czy bym zajrzała do środka.
Nawet gdyby kupcy zapłacili, to wystawki dalej tarasowałyby przejście. Chodzi więc o wygodę czy pieniądze?
- Przy każdym stoisku jest namalowana biała linia - wyjaśnia Pawluk. - Za opłatą będzie można zrobić wystawkę tylko w jej granicach.
- Do tej pory do linii mogliśmy stawiać, co chcemy - twierdzą kupcy. - Przez siedem lat nikomu to nie przeszkadzało, a teraz nowej władzy nagle się nie podoba?
Handlowcy protestują także przeciwko wysokości opłat. Większość wystawek przekracza metr kwadratowy powierzchni. A to oznacza, że kupcy musieliby płacić dodatkowo 15-30 zł dziennie. - Już teraz płacimy po kilkaset złotych miesięcznie. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie zwijać interes - denerwują się pracujący na targu.
Ale to nie wszystko. - Skoro nam każą płacić za wystawki, to co z tymi, którzy handlują na deptaku? - pytają rozżaleni kupcy. - Od nich zbiera się po parę groszy, a potem i tak nasyła Straż Miejską. Prezes sam się do tego przyznał na spotkaniu z nami. To tak spółka zarabia? To jest w porządku?
Dziś władze spółki mają się ponownie spotkać z kupcami. Ale szansa na kompromis jest niewielka. Prezes już pomierzył wszystkie wystawki i od poniedziałku zamierza pobierać za nie opłaty.