Marian Lackowski, prezes Stowarzyszenia Miłośników Wojsławic, od kilkunastu lat dokumentuje i dąży do upamiętnienia wojsławickich Żydów wymordowanych przez Niemców. Wspólnie z władzami gminy chce sprawić, aby w miejscu, gdzie zostali pogrzebani, stanął pomnik.
– Udało mi się zebrać osiem relacji od świadków masakry, w tym mojej matki – mówi Lackowski. – Troje z nich jeszcze żyje. Wszyscy wskazywali to samo miejsce, w którym pochowano pomordowanych Żydów. To 60 osób, w tym 20 dzieci w wieku do 14 lat.
Panu Marianowi z czasem udało się doprowadzić do tego, że właściciel działki z mogiłą formalnie przekazał ją na rzecz gminy. Miejsce to zostało przebadane georadarem, dzięki czemu nie ma już najmniejszych wątpliwości co do lokalizacji zbiorowego grobu.
– Teraz nawozimy na to miejsce ziemię – mówi Henryk Gołębiowski, wójt gminy Wojsławice. – Samo Stowarzyszenie dysponuje już projektem upamiętnienia. Ma to być pomnik z 60 głazami. 20 mniejszych ma nawiązywać do pochowanych tam dzieci.
Lackowski współpracuje z Warszawską Gminą Wyznaniową. Spodziewa się kolejnej wizyty przedstawicieli Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy. Poza Wojsławicami chcą oni w celach dokumentacyjnych odwiedzić także dawne cmentarze żydowskie w miejscowościach Dubienka, Świerże (gm. Dorohusk) i Uchanie.
– W Uchaniach przedstawiciele Komisji już raz byli – mówi Lackowski. –Nawiązaliśmy wówczas kontakt z ponad 90-letnim mieszkańcem, który wskazał nam miejsce zgładzenia 44 Żydów. Już po wojnie oznaczył je kamieniem. Jak się okazało, ten kamień nadal tam tkwi.
Intencją Mariana Lackowskiego jest, aby odsłonięcie planowanego w Wojsławicach pomnika zostało połączone z uroczystością pogrzebową. Z góry założył, że – jak przystało na tradycyjny ośrodek trzech kultur, jakim jest jego rodzinna miejscowość – poza rabinem weźmie w niej udział także katolicki i prawosławny ksiądz. W Wojsławicach poza zabytkowym kościołem zachowała się także pieczołowicie odnawiana cerkiew oraz zajmowana przez bibliotekę synagoga.