Z karą nawet dożywotniego więzienia musi się liczyć Przemysław K. Prokuratura od początku podejrzewała go, że zamordował swoją żonę. Na jej ciele policjanci znaleźli bukiet 19 róż – tyle, ile lat liczyło ich małżeństwo.
Prokuratura ma już gotowy akt oskarżenia w tej sprawie. Miejscem zbrodni 7 lipca ub. roku było jedno z mieszkań przy ul. Mickiewicza w Chełmie, a ofiarą 42-letnia strażniczka zatrudniona w chełmskim Zakładzie Karnym. Mąż, znany inżynier budowlany, był od niej o rok starszy.
– Nie mamy wątpliwości, co do winy oskarżonego Przemysława K. – mówi Andrzej Lebiedowicz z Prokuratury Rejonowej w Chełmie. – Z ustaleń śledczych wynika, że mąż kilkakrotnie ugodził żonę nożem ze skutkiem śmiertelnym. To nie było działanie w afekcie. Już w połowie maja dowiedział się o jej romansie z kolegą z pracy. Wkrótce odeszła od niego. Podstępnie zwabił ją, aby zabić.
W przypadku Przemysława K. to nie była pierwsza próba uśmiercenia żony. Już 21 czerwca, kiedy przyszła po swoje rzeczy, przyjął ją chowając nóż za plecami. Nie użył go, gdyż niedoszła ofiara stawiła się razem z kolegą, który nagrał wizytę telefonem komórkowym. W ten sposób chciał udokumentować, że nie wzięła niczego, co do niej nie należało. To nagranie też zostało dołączone do dowodów w sprawie.
Po zabiciu żony Przemysław K. próbował targnąć się także na swoje życie. Podciął sobie żyły i wyskoczył z mieszkania na trzecim piętrze. Zamierzonego celu nie osiągnął. Rannego mężczyznę z licznymi złamaniami pogotowie w porę zabrało do szpitala. Dotąd nie wrócił do zdrowia. Porusza się na wózku, a w pozycji siedzącej może pozostawać maksymalnie półtorej godziny na dobę. Dlatego na sali sądowej będzie leżał i w tej pozycji uczestniczył w całym procesie. Mimo takiego stanu zdrowia, do czasu rozprawy ma przebywać w przystosowanej dla niego celi aresztu tymczasowego.
Przemysław K. nie przyznał się do winy. Usiłował przekonać śledczych, że żona sama pozbawiła się życia. Biegli stanowczo wykluczyli taką możliwość. Między innymi dopatrzyli się ran obronnych na jej rękach. Z kolei biegli psychiatrzy nie stwierdzili u niego oznak choroby psychicznej, ani tym bardziej upośledzenia umysłowego.
Prokuratura postawiła Przemysławowi K. także zarzut znęcania się nad żoną przez ostatnie 10 lat. Kolejny, do którego się przyznał, dotyczy szantażowania żony groźbą publicznego udostępnienia około 3,8 tys. zdjęć, które jej zrobił w sytuacjach intymnych.
Bukiet, który policjanci znaleźli na ciele ofiary, składał się z 18 białych róż i jednej czerwonej. Ta czerwona miała symbolizować przełom w ich pożyciu. Przemysław K. do końca wierzył, że żona do niego wróci. Kiedy rozwiała te nadzieje, sięgnął po nóż. Stało się to dzień po tym, jak złożyła pozew o rozwód.