Mają już żywność, opał i ciepłą odzież. Zimą ta pomoc jest najbardziej potrzebna. Tym bardziej że potrzebujących z dnia na dzień przybywa.
- Wiadomo, że Wigilię lepiej spędzić w cieple i między ludźmi - mówi jeden z mieszkańców ośrodka. - W święta nikt nie chce być sam.
Ubiegłej zimy w ośrodku znalazło schronienie ponad 80 osób. Barbara Fijałkowska, szefowa chełmskiego Monaru wie, że w tym roku może być podobnie, a ośrodek musi być przygotowany na przyjęcie każdej liczby potrzebujących. Dlatego poszukiwania sponsorów, którzy chcieliby wesprzeć utrzymanie placówki, trwają tu cały rok.
- Nie jest łatwo, ale chodzimy po prostu od drzwi do drzwi i prosimy o wsparcie - mówi Fijałkowska. - Na szczęście są ludzie, którzy nie odmawiają pomocy. Z Bogdanki dostaliśmy 10 ton węgla, Urząd Miasta obiecał drewno na opał. Odzież podarowała hurtownia Feniks i wiele prywatnych osób. Jeśli chodzi o żywność, to wspiera nas Bank Żywności, ale też prywatne masarnie i piekarnie.
Darczyńcy znaleźli się też po majowym pożarze magazynu. Dzięki podarowanym przez prywatne firmy materiałom budowlanym można było wyremontować zniszczony budynek.
- Nie martwimy się o najbliższe miesiące, bo zapasy mamy - mówi Fijałkowska. - Ale przy tak dużym ośrodku, potrzeby też są duże. Jeśli mieszkańców będzie jeszcze przybywać, zapasy szybko stopnieją. Dlatego mamy nadzieję, że na wsparcie dobrych ludzi będziemy mogli liczyć w dalszym ciągu.
Szefowa Monaru chciałaby wymienić wszystkich darczyńców i każdemu z osobna podziękować. Nie jest to jednak łatwe, bo jest ich wielu. - Dziękujemy wszystkim z całego serca - mówi Fijałkowska. - Bez tego wsparcia, sami nic byśmy nie zdziałali.