W gminie stanęły dwa pierwsze wiatraki siłowe. Docelowo ma ich tam być ponad 20. - Krowy przestaną się cielić, a ludzie zapadną na zdrowiu - mieszkańcy poczuli się zagrożeni i wystosowali do wójta protest w tej sprawie
Zarzucają również władzom gminy, że zmieniając plan zagospodarowania pod kątem budowy wiatraków działały niejawnie. W tej sytuacji żądają publicznego wysłuchania ich racji i uwzględnienia ich w dalszym procesie administracyjnym dotyczącym przyszłości kolejnych siłowni wiatrowych w gminie.
- Protestujący oczywiście będą wysłuchani i to nie tylko przez samorząd, ale i przedstawicieli inwestora, który chce u nas zbudować park wiatrowy - mówi Wojciech Kaczmarczyk, zastępca wójta gminy Żółkiewka. - Trudno natomiast mi się zgodzić, że zmieniając plan działaliśmy niejawnie. Ta zmiana wymagała przyjęcia czterech uchwał. Świadkami wszystkich głosowań byli sołtysi. Jak do tej pory nikt nie protestował. Dlaczego przyszła na to pora tuż przed wyborami?
Pod protestem podpisało się 44 mieszkańców wsi Siniec, 24 z Wólki Żółkiewskiej i 16 ze Średniej Wsi.
- Wystarczy zajrzeć do internetu, aby dowiedzieć się, że tam, gdzie pracują wiatraki krowy przestają się cielić, a ludzie zapadają na zdrowiu, cierpią na bezsenność i są skazani na nieustający hałas - mówi jeden z liderów protestu, pragnący jednak zachować anonimowość. - Nas te urządzenia mają osaczyć od południowego-wschodu, południa i zachodu. Nie będzie u nas życia i trzeba się będzie wynosić.
Pierwsze dwa wiatraki w gminie między Żółkiewką i Dąbiem wybudowała pabianicka firma Megawat. Po niej swoje wiatraki chcą tam postawić także dwie spółki z Inowrocławia. Windbud jest zainteresowany zainstalowaniem 11 wiatraków, a Windprojekt ośmiu. Pierwsza z firm już zabiega o decyzje środowiskowe. Jeśli je otrzyma, będzie mogła wystąpić do Starostwa Powiatowego o pozwolenie na budowę.
- Mamy już opinię wydaną przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, z której wynika, że planowany park wiatrowy nie będzie negatywnie oddziaływał na środowisko - dodaje Kaczmarczyk. - A skoro tak, to nic już nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wydali decyzje środowiskowe pozwalające inwestorowi ubiegać się o pozwolenie na budowę.
Na wiatrakach skorzystają gospodarze, od których firmy kupują bądź wydzierżawiają działki pod swoje obiekty oraz gmina, która liczy na podatek od nieruchomości. W jej przypadku roczne wpływy od jednej turbiny to kwota rzędu 100 tys. zł. Z kolei rolnicy mogą liczyć na 20-30 tys. zł. Problem w tym, że nie wszystkie rodziny w gminie podpisały umowy na dzierżawy i być może właśnie w tym jest pies pogrzebany.