Film odświeżający dość skostniały gatunek, jakim jest horror. Mało straszny, czasem zabawny i zaskakujący. Rzecz przede wszystkim dla koneserów gatunku – dla pozostałych widzów większość smaczków pozostanie nieodkrytych.
Film Goddarda to przewrotna zabawa z horrorem, pełno w nim cytatów i gry konwencją. Dostajemy np. odpowiedź, która nurtuje każdego fana filmów grozy: dlaczego bohaterowie zamiast trzymać się w grupie, rozchodzą się i padają łatwym łupem potworów lub zwyrodnialców. Jedynym bohaterem, który zauważa, że "coś tu nie gra” jest wiecznie upalony marihuaną abnegat. "Dom” ma wielopiętrową konstrukcję z finałem, którego nie sposób przewidzieć.
Jeśli ktoś liczy na solidną dawkę scen jeżących włosy na głowie, rozczaruje się. "Dom” jest niezbyt strasznym horrorem. Ma za to ambicję analizy współczesnej kultury. Czy udaną to kwestia dyskusji.