EMI France
Tak, najdziwniejszy jest jego nowy longplay.
Płyta jest odmienna już na pierwszy rzut oka. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem malarską okładkę i przeczytałem tytuł "Préliminaires”, pomyślałem, że to pewnie ścieżka dźwiękowa. Jakiś teatralny albo filmowy incydent twórczy, w który Pop się przypadkiem wpakował. Napisał dwie piosenki, dokomponował parę instrumentali i na odczepnego pozwolił wydawcy na opublikowanie materiału.
Ale to było w dużej mierze błędne wyobrażenie. Ze ścieżką dźwiękową longplay ma tyle wspólnego, że powstał w relacji do dzieła z innej dziedziny sztuki. Pewnego dnia amerykańskiemu królowi punk rocka wpadła w ręce powieść "La possibilité d'une île” francuskiego pisarza Michela Houellebecqa. Tak go zaintrygowała, że zaszył się z nią na długo w hotelu we Francji i zaczął pisać pod jej wpływem piosenki.
Książka literackiego nihilisty skłoniła Popa do zmierzenia się z tematami końca kariery, marności ludzkiej egzystencji i śmierci. Ig jest dobrym poetą i człowiekiem z poczuciem humoru, więc czyni to naprawdę błyskotliwie. "Miło być martwym/ Fajnie być w podziemiu/ Wolnym od brzydkich odgłosów życia” - śpiewa w numerze "Nice to Be Dead”.
Ten kawałek jest jedyną piosenką w zestawie przypominającą punk rocka. Pozostałe utwory są w większości bardzo dalekie od stylu, którego pionierem był Amerykanin. Jazz, chanson, lounge, country-blues - takie rzeczy tu mamy. I to właśnie muzyczna warstwa albumu jest tym, co najbardziej zaskakuje.