679/Warner
Ale warto się poświęcić i wejść w ten klimat, bo to bardzo dobry muzycznie i literacko longplay. Warto go polubić, choć przy pierwszym kontakcie może wydać się irytujący.
Marina Diamandis, używająca pseudonimu Marina & The Diamonds, sugerującego, że mamy do czynienia z zespołem, śpiewa napisane przez siebie piosenki obficie stosując modulacje, przerysowania, emfazę i rozmaite zaśpiewy w różnych rejestrach. Może sobie na to pozwolić, bo ma kawał głosu.
Z jednej strony ta ornamentyka przyćmiewa nieco treść piosenek, z drugiej – powoduje, że utwory artystki walijsko-greckiego pochodzenia znacznie odróżniają się od twórczości większości popowych muzyków, czyli są charakterystyczne.
Z tym totalnym śpiewem Mariny szczególnie oryginalnie brzmią numery oparte na tanecznych rytmach. Ale warto się wsłuchać we wszystkie kawałki – choćby z uwagi na teksty, będące szczerymi wyznaniami młodej londynki.