Oto trzy najlepsze z dzisiejszych nowości fonograficznych.
Najlepszy polski zespół bez wydanej płyty – tak mówiono o Muchach co najmniej od roku. Od dziś już nikt tak nie powie, bo poznaniacy wreszcie dorobili się debiutanckiego albumu. Nie jest on powodem do nazwania tego tria najlepszym polskim zespołem z wydaną płytą. Ale przynosi fajne poprockowe piosenki, do których chce się wracać po pierwszym przesłuchaniu. Dzieje się tak dzięki chwytliwej, dynamicznej muzyce oraz zgrabnym, poetyckim tekstom.
Muchy – „Terroromans” (Polskie Radio)
Duranies z Justinem
Kiedy Duran Duran odnosili pierwsze sukcesy Justin Timberlake miał jakieś dwa lata. Teraz ten Amerykanin jest tym, kim ćwierć wieku temu był brytyjski zespół. Nadaje ton swoimi electrofunkowymi numerami. Nic dziwnego, że stare wygi postanowiły przydać swojej muzyce blasku i świeżości, zapraszając go do współpracy. Justin sprawdził się świetnie jako producent w dwóch numerach na 12. longu Duranies. Swoje trzy grosze dorzucił też modny i świetny Timbaland.
Duran Duran – „Red Carpet Massacre” (Epic/Sony BMG)
Covery Krzysicy
Maciej Maleńczuk, Janusz Radek, Jacek Zieliński ze Skaldów, Muniek Staszczyk, Jacek Wójcicki – spodziewalibyście się takiej plejady gwiazd na albumie Małgorzaty Krzysicy? To zaskoczenie dla postronnych. Ale oni znają się z krakowską aktorką i sympatyzują z nią. Swój udział w nagraniu longplaya „A jednak miłość...” mogą zapisać w biografiach nie tyko w dziale ciekawostek towarzyskich. To bardzo dobra płyta, przypominająca stare przeboje w nowych szlachetnych aranżacjach.
Małgorzata Krzysica – „A jednak miłość...” (Zakłady Płytowe)