Tę książkę się czyta. Dorota Masłowska tym razem przenosi nas w świat, czy może raczej scenerię Zachodu, ale lęki i fobie, styl życia, frustracje są nie obce Europie, na pewno też Polsce.
A przecież styl życia, presję młodości i utrzymania szczupłej sylwetki, wiarę w poradniki i modowe magazyny będące wyrocznią – to wszystko znamy i nie tylko z książek, a z życia. To codzienność, to powszedniość i powszechność nie tylko zachodnia, lecz także nasza, rodzima, polska. Czytając historię Farah, singielki dla której zbliżająca się trzydziestka jest już wiekiem zapomnianej młodości, nie myślimy o niej w kategorii obcej dziewczyny zza oceanu, a takiej, jaka być może mieszka w sąsiednim domu.
Farah obsesyjnie choć nieudolnie starającą się znaleźć przyjaciółkę/przyjaciela, kogoś bliskiego, spotykają same porażki. Ona, szczupła, uprawiająca jogę, odżywiająca się zdrowo i nosząca w torebce żel antybakteryjny, tak bardzo pragnąca drugiego człowieka, skazana jest na porażkę. Tabletki antykoncepcyjne już się przeterminowały.
Ta przyjaciółka Joanne – jak widać "prezentująca się jak Rosjanka wracająca codziennie przez cały rok z sylwestra” mimo, że w oczach Farah nie była wcale atrakcyjna, znalazła faceta z którym uprawiała seks w kinie i wyjeżdżała na urlop nad morze. Ona zagarniała życie beztrosko, egoistycznie - brała wszystko, jak leci, bezkrytycznie i nie spędzała samotnie wieczorów.
Kpina z życia pospiesznego, z wykreowanych trendów, z pseudosztuki, na której nikt się nie zna, a więc z obawy przed kompromitacją przyklaskuje. Bawimy się świetnie, kiwamy głową - tak, tak, skąd to znamy, wreszcie zawisa nad nami gogolowskie pytanie "z czego się śmiejecie?”
Warto przeczytać.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl