Co to jest punkt Borkmanna? To taki moment w trakcie śledztwa, kiedy nie potrzeba już żadnego elementu, by rozwiązać kryminalną zagadkę. Wystarczy tylko pomyśleć i poskładać wszystko do kupy. I o to właśnie chodzi w dobrej powieści kryminalnej, czego Hakan Nesser umiejętnie dowodzi w "Punkcie Borkmanna”. Moim zdaniem - najlepszej jego książce.
Tym razem komisarz Van Veeteren, w środku swojego urlopu, zostaje oddelegowany do rozwikłania serii brutalnych zabójstw. Sprawca, zwany na potrzeby śledztwa "Rzeźnikiem", atakuje mężczyzn siekierą i śmiertelnie ich okalecza. Ofiar na pozór nic nie łączy. Pierwszy mężczyzna pochodził z dość szemranego środowiska, natomiast drugi był bogatym i cenionym przedsiębiorcą. Nie znali się, nie mieli wspólnych znajomych ani wrogów. Wydaje się, że padli przypadkowymi ofiarami szaleńca, który kieruje się tylko sobie znaną logiką. W mieście wybucha panika, media żądne są informacji o postępach śledztwa, które... stoi w miejscu. Gdy dochodzi do trzeciego zabójstwa - tym razem ofiarą pada młody lekarz - policja zaczyna działać pod coraz większą presją opinii publicznej. Tyle że wszelkie tropy zawodzą...
Komisarzowi pomaga w śledztwie lokalna policjantka Beate Moerk. Dziewczyna jest młoda, pracowita, bystra i ambitna. I bardzo angażuje się w rozwiązanie sprawy "Rzeźnika”. Kiedy wydaje się, że wpadła na dobry trop, który poprowadzi ją do zabójcy, nie wraca z wieczornego joggingu. Wszystko wskazuje na to, że została porwana. Być może właśnie przez zabójcę...
To jest właśnie ten moment, który Van Veeteren nazywa "punktem Borkmanna". Wszystkie informacje zostały już zgromadzone, sprawca jest na wyciągnięcie ręki - wystarczy tylko umiejętnie poskładać elementy układanki, by otrzymać odpowiedź na pytanie: kto zabił? I to najmocniejszy punkt tej historii, ponieważ Nesser prowokuje i zachęca czytelnika do tego, by sam spróbował on rozwiązać zagadkę dysponując całą wiedzą ujawnioną w książce. Przyznam, że to duża pokusa, tym bardziej, że fabuła poprowadzona jest w sposób logiczny i konsekwentny, co ułatwia myślenie oraz kojarzenie. Van Veeteren trochę nam w tym jeszcze pomaga, ale nie na tyle nachalnie, by odebrać czytelnikowi przyjemność z rozwikłania tej tyleż kryminalnej, co psychologicznej łamigłówki.