(Wyd. Agora)
To ona zawsze prowadziła rozmowę – nie przeprowadzała wywiad – ale właśnie rozmawiała. Tym razem Teresa Torańska znalazła się po drugiej stronie – to ona opowiada o sobie i odpowiada na pytania, które zadaje Małgorzata Purzyńska, młodsza koleżanka po fachu.
Torańska jest bezpośrednia i życzliwa. Autentycznie zainteresowana pytaniami, na które odpowiada bardzo otwarcie, nie uciekając od osobistych wątków. Ale w tej rozmowie widzimy przede wszystkim Torańską-dziennikarkę. Śledzimy jej zawodową drogę począwszy od studiów, nakazu pracy, przez pierwsze doświadczenia dziennikarskie. Poznajemy jej mistrzów i nauczycieli. Widzimy, z jaką pasją i konsekwencją wchodziła w ten zawód, który pochłonął ją bez reszty.
Sporo dowiemy się z tej książki również o samym warsztacie dziennikarki, który przeszedł już do legendy. Tu padną słowa o rozmowie, a nie wywiadzie, o bohaterach, a nie rozmówcach. O prostocie i melodii języka, uważności i wzajemnym szacunku. O staranności, cierpliwości i wnikliwości, bez której nie ma mowy o dziennikarstwie. O uczciwości, która jest w tym zawodzie najważniejsza. To mocne i ważne słowa, które pokazują Torańską zaczepną, bezkompromisową, ale też prostolinijną i pryncypialną zarazem.
I można chyba powiedzieć, że wszystko, o czym mówi dziennikarka można przenieść na grunt tzw. życia – bo to w jakimś sensie jest rozmowa o życiu; o tym, co z nim najważniejsze i czego się w nim trzymać, żeby móc spojrzeć sobie i innym w twarz, zadając najtrudniejsze nawet pytania.
Teresa Torańska umiała to robić, jak nikt inny.